czwartek, 31 grudnia 2009

recenzja avatar

piękny świat, w którym lud żyje w zgodzie z naturą, ziemia, po której stąpają jest święta, potrafią żyć rytmem natury...i wkracza człowiek "cywilizowany" i oczywiście, jak to zawsze bywa rozpieprza wszystko w drobny mak.....formuła stara jak świat i tak bardzo prawdziwa....znamy to już od kolumba albo i wcześniej...a teraz ubrali to w kostium bajki science fiction, dorzucili super efekty komputerowe, native mieszkankę mówiącą dokładnie z takim akcentem jak twoja bratowa (tajkę wzięli do roli, czy jak?), do tego świetna muzyka na wokalizach i efekt 3d....a, no i jeszcze jako wisienka na torcie sigourney....coś pięknego....to się nazywa kino. za taki film warto zapłacić te pieniądze, które kina sobie winszują....to trzeba oglądać na dużym ekranie z systemem surround....przeżycie niesamowite....dało ci tę wolność i zapomnienie o świecie, w którym żyjesz, którą daje ci śpiewanie...przez ponad dwie godziny znalazłaś się w innym świecie, przestałaś myśleć o rzeczywistości, problemach, depresjach i tym wszystkim, co cię martwi. jak przy śpiewaniu byłaś tylko ty i rzeczywistość wykreowana przez twórców filmu....coś wspaniałego....trzeba to powtórzyć

poniedziałek, 28 grudnia 2009

amelia

jak niewiele ci potrzeba do szczęścia :)))) siadłaś przy pianinie i męcząc utwory do egzaminu zagrałaś całą 8-stronicową amelię bez pomyłki bez nut...czyli jeden utwór gotowy...jeszcze tylko dwa!!!! :)
ale cieszy niezmiernie. może właśnie dlatego, że robisz to dla samej siebie, dla nikogo innego, nigdzie nie chcesz zagrać, włącznie z koncertem, który był niedawno. nie dałaś się namówić. i jest to tylko i wyłącznie twoje....i takie fajne...może naprawdę wystarczy uwierzyć.

sobota, 26 grudnia 2009

i believe

czy uwierzyć w coś oznacza, że tak będzie, że tak jest, że tak się stanie? myślenie życzeniowe? często się sprawdza....
czy jeżeli teraz bardzo się będziesz starać, żeby w coś uwierzyć, to masz szansę, żeby to się spełniło?
"trzy razy stuknę obcasami i będę spowrotem w kansas?"
czy to takie proste?
jeśli tak, to trzeba spróbowac...
1 - 2 - 3 - i DO believe

czwartek, 24 grudnia 2009

pustka

to już druga wigilia bez Niego...tak samo trudna...tak samo, jak rok temu udało ci się powstrzymac łzy przy bliskich..oni już wystarczająco doświadczyli w czasie twojej choroby....wystarczy im....
ale tak chwilami bardzo smutno...jak szłaś do rodziców, tak bardzo za Nim tęskniłaś....czy tak będzie już zawsze....czy rany w sercu się nie zabliźniają....???? czy zawsze już będziesz czuła jak pusto i źle bez Niego i czy to twoje życie warte jest tego, że Jego życie się skończyło....czy zawsze będziesz rozpatrywać to w takich kategoriach...to nadal tak bardzo boli....
masz wspaniałą przyjaciółkę, jaką jest twoja własna Rodzicielka....
zadzwonił znów twój brat i mówił, jak bardzo tęskni i że za parę miesięcy znów się spotkacie...
a jednak nadal zostaje puste miejsce....wydarty kawałek serca, którego nikt i nic nie może zapełnić.....

środa, 23 grudnia 2009

dear santa....

szanowny santa,
piszę do ciebie, jak każde grzeczne dziecko
mógłbyś łaskawie w tym roku skapnąć jakimś prezentem? pomysłów mam kilka:
- nie chcę juz nigdy więcej nikogo pokochać tak bardzo, jak kocham Jego....gdy Go nie ma, to bardzo boli....szczerze mówiąc, nie chcę już nikogo więcej pokochać
- uporządkuj mi w głowie, cos mi ostatnio szwankuje skupienie, nie mogę złapać focusa, a przydałby mi się
- porządkowanie w głowie dotyczy również tego, o czym ciągle myślę, mam myślotok, 10000000 myśli na minutę, niech łaskawie się uporządkują
- pozwól mi spełnić moje marzenie, daj mi śpiewać i zrealizować się w tym
- pozwól mi znaleźć dom, moje miejsce na ziemi, bo chwilowo jestem jak ślimak bez skorupy
- niech mi się wreszcie uda utrzymać silną wolę i spełnić to, co zależne ode mnie

starczy ci?
to jeszcze na deser, zrób coś, żeby kolejne święta w tv zostały bez "Kevina" i "Szklanej pułapki"...nosz ileż można......

ponieważ raczej nie spełniasz tego, na czym mi zależy, może ten jeden raz coś spełnisz i zacznę wierzyć, że cos w moim życiu może nie być popieprzone i na odwrót

poniedziałek, 21 grudnia 2009

na bazie pratchetta tym razem

"DLACZEGO W TYM DRINKU PŁYWA WIŚNIA NA PATYCZKU? PRZECIEŻ WCALE NIE POPRAWIA SMAKU. DLACZEGO KTOŚ MIAŁBY BRAĆ ZUPEŁNIE DOBREGO DRINKA I WRZUCAĆ DO NIEGO WIŚNIĘ NA KIJKU?
ALBO WEŹMY COŚ TAKIEGO. Śmierć chwycił kanapkę. PIECZARKI - OWSZEM, KURCZAK - JAK NAJBARDZIEJ, SER- DOSKONALE. NIE MAM NIC PRZECIWKO NIM, ALE DLACZEGO W IMIĘ ROZSĄDKU MIESZAĆ JE ZE SOBĄ I WKŁADAĆ W TE MAŁE POJEMNICZKI Z CIASTA?
TO WŁAŚNIE CALI ŚMIERTELNICY, kontynuował Śmierć. MAJĄ TYLKO PARĘ LAT NA TYM ŚWIECIE, A POŚWIĘCAJĄ JE NA KOMPLIKOWANIE NAJPROSTSZYCH SPRAW. FASCYNUJĄCE"....

jesteśmy jako ludzkość fascynujący...jakby to było: właśnie nie komplikować sobie życia, nie mnożyć bytów tam, gdzie ich nie ma....mniej rozczarowań, mniej problemów, mniej wojen, bo po co walczyć...
ale też i brak marzeń a bez nich....czym jest świat...czym jesteśmy my....nie istniejemy...potrzebujemy marzeń, potrzebujemy je posiadać i próbować zrealizować. broń nas panie B. żeby się spełniły, bo będziemy wtedy tacy, jak chciałby morti.....

sobota, 19 grudnia 2009

leniwie.....

jak miło mieć wolny dzień ...cały caluteńki dla siebie....
zakatowałaś już na śmierć chyba "polskie drogi" i "amelię"...to już pod kątem egzaminu, który cię czeka w styczniu...."polskie drogi" już lecą prawie na pamięć.....czyli nie jest źle....

a teraz masz czas wziąć do ręki książkę i po prostu usiąść spokojnie w kąciku i poczytać....
wczoraj udało ci się zrobić wszelkie świąteczno-prezentowe zakupy, czyli dziś nie musisz na to wstrętne zimno wystawiać nosa z domu i nie zamierzasz...
słomka zawsze mówi: jeszcze wpierdol i wakacje....no właśnie, jeszcze jutro zajęcia ze studentami, wieczorny koncert kolęd  i wolne całkiem całkowicie...możesz leżeć do góry kołami....no dobrze, coś tam trzeba zrobić, ale nie ma pośpiechu, w końcu 2 tygodnie wolności...jak miło...znowu zaprzyjaźnisz się z własnym pianinem, które bardzo lubisz, a ostatnio zaniedbałaś....dobrze ci, nie? żeby jeszcze ktoś ten burdel w szafie sprzątnął i naprawił poprzeczkę w niej...ale.....

btw. uninvited, intrygujesz mnie...może byś się przedstawił(a)......

czwartek, 17 grudnia 2009

grinch....

jesteś grinch...wiesz o tym?


no dobrze, starasz się, jak możesz w tym roku....kupujesz prezenty, próbujesz cieszyć się z atmosfery świąt, ze śniegu (chociaż nienawidzisz zimy i zimna), próbujesz ponownie odnaleźć ducha świąt....ale to takie trudne....
ktoś spytał: czemu? czy tak zawsze było? nie....
kiedyś, jak byłaś dzieckiem, kochałaś święta, to takie fajne, śnieg, zima, sanki, choinka, mikołaj...rodzina...
a potem coś się stało...potem dorosłaś....
po ślubie na każde święta mieliście problem, który ma 99% małżeństw: jak załatwić sprawę rodzinnych świąt? to do których rodziców kiedy idziecie? i nigdy te święta nie były dla was....tłumaczyliście sobie, że przecież trzeba to zrobić dla rodziców, kiedyś będziecie żałować, jeśli teraz będziecie myśleć o sobie, jeszcze zdążycie się sobą nacieszyć i spędzać święta tak, jak chcecie....okazało się, że gówno, już nigdy razem nie spędzicie świąt i napewno nie zdążycie się sobą nacieszyć...
potem w święta dowiedziałaś się, że masz raka i już nigdy nie bedziecie mieli szans na dziecko.....i nie wiadomo, czy przeżyjesz...przeżyłaś dzieki Niemu....
a potem 3 dni po wielkanocy umarł On....
jak tu kochać święta? ale starasz się jak możesz...

poniedziałek, 14 grudnia 2009

szaro buro ale w efekcie optymistycznie

pobudka bardzo wcześnie i jedziesz na ten cholerny ursynów do instytutu na kolejną kontrolę. wyznaczyli ci godzinę 9 rano...metro autobus i jazda....jak dojeżdżasz i widzisz ten szary ponury budynek to żołądek skręca ci się w supeł pod wpływem wspomnień, od razu jest ci niedobrze. wchodzisz do środka a tam aż czarno od ludzi...ciągle więcej chorych, ciągle pełno, tam nie ma przestojów....od razu przy wejściu jest pokój do rejestracji pacjentów "pierwszorazowych"...widzisz przerażone twarze, nie wiedzące czego oczekiwać. dla nich rak to nadal wyrok....nie wiedzą, jak z nim walczyć, nie wiedzą, jak ta walka się skończy...są po prostu przerażeni, zdezorientowani i grzecznie stoją w kolejce...
wchodzisz na piętro, a tam ledwie można znaleźć wolne krzesło.....około 200 osób w korytarzu, każda ma wyznaczoną dziś wizytę kontrolną, albo wizytę na chemię....przerażające te smutne, ponure twarze....sama pewnie wyglądasz podobnie....ale twardziel bierzesz książkę do ręki wiedząc, że to może potrwać...wizyta przecież na 9 rano a jest dopiero 9.30.... o 10.40 łaskawie zaczynają przyjmować, jesteś jak się okazuje druga w kolejce...masz farta.....po dwóch godzinach wychodzisz z tego szarego, ponurego miejsca.....wszsytko w porządku, następna kontrola za pół roku....tylko czy do cholery, nie da się wyznaczyć godzin i trzymać się ich?! dwie godziny stresu mniej by były....

no i obiecany link na kilka dni wstawiam:
http://chomikuj.pl/ShowVideo.aspx?id=200088368

niedziela, 13 grudnia 2009

odmierzać czas

"słuchaj jak zegar odmierza czas
dzieli, co było, co jest, co będzie
nowe pytania, tyle nowych spraw
i nienawiść wielka wszędzie
zostanie w nas jednak miłość.....
taka czysta, jasna na tle swego czasu,
nieskażona jeszcze oddechem pogardy
i choć łoskot życia zagłusza jej ton
ocalmy ją i uchrońmy od wzgardy.
ścigają się żądze w opętańczym biegu
za nic im wołanie ni żadna przestroga
wolą mącić zycie niepokojem duszy
a przecież do serca taka prosta droga......
sprawiedliwy strażnik dzieła przemijania
blichtrem go nie zmami, ni syren kuszeniem
a gdy przyjdzie odejść na losu wezwanie
będziemy tu śladem, czy zaledwie cieniem...
słuchaj,jak zegar odmierza czas
osądź, co było, co jest, co będzie
tyle wydarzeń,tyle nowych spraw i nienawiść wielka wszędzie
ocalmy więc naszą miłość...."

piękny, cholernie trudny muzycznie utwór....jaki prawdziwy....teraz się tylko jutro nie pomyl

piątek, 11 grudnia 2009

tako rzecze fb: masz 14 lat

po co ludzie piszą blogi? kiedyś, jak ktos miał nadmiar tego, co by chciał powiedzieć i wykrzyczeć, siadał z tajemnym zeszytem i chował go potem w najciemniejszy kąt, żeby bron Boże nikt go nie znalazł. ewentualnym wyjściem było kupowanie zeszytów, które były zamykane na kłódkę...nadal cel był ten sam. podzielić się z kimś, właściwie z samym sobą, tym co się przeżyło, ale tak, żeby nikt postronny tego nie mógł przeczytac...
teraz chyba nie ma już czegoś takiego jak pamiętnik. teraz istnieją blogi...w jakimś sensie jest to chyba  ekshibicjonizm emocjonalny. człowiek siada i pisze o swoich myślach, uczuciach, wydarzeniach we własnym życiu a setki ludzi czyta to....często jest tak, że obcy, często znajomi....skąd to wynika....cholera wie....
w jakimś filmie ostatnio słyszałaś rozmowę na temat telefonów z bajerami, z ktorych napewno nie skorzystają biznesfaceci, którzy są targetami....z takich telefonów korzystają nastolatki, bo to one używają portali, gdzie mogą wrzucać swoje zdjęcia, filmy, dzielić się wrażeniami....
no więc spytam grzecznie: co ty tu robisz? piszesz bloga jak nastolatek, siedzisz na fejsie, który właśnie wczoraj powiedział ci, że emocjonalnie masz 14 lat (choć dwa miesiące temu podobne gówno powiedziało ci, że masz 16).....co gorsza dogadujesz się lepiej z ludźmi, którzy przy pewnym wysiłku z twojej strony mogliby się załapać jako twoje dzieci, albo z takimi, którzy sa w wieku twoich rodziców. a rówieśników nie rozumiesz, przeszkadzają ci ich poglądy, egoizm i zachowania....
dziwaczna jesteś, wiesz?

czwartek, 10 grudnia 2009

nowa ty

kolejny atak depresji uznałaś dziś za zwalczony!
jesteś twarda i masz twardą dupę, nieważne, ile razy dostaniesz lanie od życia.... nie ma tak łatwo....
jesteś dobra w tym, co robisz. masz dobry głos, moze pewność siebie nie tą i chrzanisz wtedy, ale to można wszystko załatwić autosugestią. co zamierzasz robić. w końcu testujesz razem z dyrygentką układy  głosów dla chóru. więc nie możesz być tak zla, jak ci się wydaje....a przecież nie musisz zawsze śpiewać wszystkiego, nie musisz być we wszsytkim najlepsza, możesz się starać, ale pewnych ograniczeń nie przeskoczysz, CHOĆ I TAK JESTEŚ ŚWIETNA....są inni, którzy są lepsi od ciebie ...dygresja do tych lepszych: gadanie, że "jak na moje możliwości było kiepsko, dlatego jestem zła" (ostatni koncert w Lubece) prowadzi prostą drogą do stanów, jakie przeżywasz właśnie... słoneczko, jesteś doskonała i odczep się od siebie. raz wyjdzie, raz nie. nie pakuj się w bagno moich stanów emocjonalnych i braku wiary w siebie!!!! koniec dygresji
jak przestaniesz wierzyć w siebie po raz kolejny, to znajomi mają prawo cię odstrzelić, zamiast znosić twoje humory.
 to raz!
dwa: dziś napiszesz maila do znajomego, który mówił coś o knajpie, gdzie można śpiewać. i spróbujesz!
trzy: w poniedziałek będziesz genialna (jeśli dadzą ci zaśpiewać, bo zapomniałaś, że trzeba wczesniej zgłosić i nie ma cię na plakacie, scheise! dziś sie okaże)
cztery: do 26 czerwca, czyli 19 rocznicy będziesz wyglądać tak, jak wtedy, kiedy się poznaliście, czyli bedzie cie 24 kilo mniej!
I WSZYSTKO CI SIĘ UDA...... możecie być pewni!
żeby jeszcze cholerny blogger dał ci dodawać komenty, a tu nawet we własnym blogu nie możesz...cholera

środa, 9 grudnia 2009

będzie

USMIECH NA USTACH CHOC W SERCU JEST BOL .....TO NAJTRUDNIEJSZA Z ŻYCIOWYCH JEST RÓL


taki sobie cytacik, chociaż nie pamiętam skąd go mam.... ale to moja rola. jestem mistrzem w tym...
i odpowiadając na koment bachorka, bo coś mi ta opcja szwankuje....chciałabym mieć tyle siły, ile ludzie sądzą, że mam....ale kiedyś tak będzie....kiedyś przestanę ukrywać się za maską uśmiechu i maskowania rozczarowań....kiedyś....pewnego dnia tak się zdarzy...i każdy dzień cię przybliża do tej chwili


...choc się zmienił cały świat, jesteśmy...będziemy.....!!!!!!

wtorek, 8 grudnia 2009

zawsze pod górę

głupi blog nie pozwala ci zamieścić komentarza, bo nie chce cię zalogowac przy komentarzu. musisz więc odpowiedzieć w następnym wpisie: chciałabym być tak dzielna, jak przyjaciele myślą, że jestem. robiąc dobrą minę do złej gry, okłamuję ich.....to wszystko pozór, nie wierz temu...tyle tematem komenta dla bachorka.....
przyszła pora podjąć pewne decyzje.... wszystko chyba tak naprawdę zależy od tego, co się zdarzy na poniedziałkowym koncercie...trzymajcie kciuki, przydadzą się. od tego wiele zależy. obiecujesz sobie, że dopiero wtedy te decyzje podejmiesz... oby były takie, jak byś chciała....to działanie to ostateczne podejście mające uchronić cię przed skokiem z 10 piętra i wariatkowem......starasz się być dzielna, taka jak sądzą inni....i próbujesz znaleźć metodę, która da ci tę szansę

poniedziałek, 7 grudnia 2009

hopeLESS

"ale nie umiem trzymać słów w sobie, a ludzie nie chcą mnie słuchać."
napisał bachorek potworek...racja...piszesz, bo też nie umiesz tego w sobie trzymać...chociaż powinnaś...zdecydowanie powinnaś...nie umiesz też rozmawiać z ludźmi, bo uważasz, że nie muszą cię słuchać...nie jesteś przecież tego warta
........zła...
.....beznadziejna.....
....smutna.....
....samotna.....
....nie radzisz sobie z życiem i ze sobą....
...nie wiesz, czego chcesz....
....nikomu niepotrzebna.....
....bezwartościowa.....
nie byłaś warta Jego ofiary. widzisz to każdego dnia i każda myśl i to, co się dzieje o tym ci przypomina....
puste miejsce przy stole...puste miejsce przy tobie, w twoim sercu...nie umiesz sobie poradzić.....


czwartek, 26 listopada 2009

anioł muzyki mnie oszukał....byłam mu tak wierna...

dlaczego jest tak dziwacznie...jedni pieją z zachwytu...łzy im płyną, gdy śpiewasz....płacą ci za to, żebyś zaśpiewała, juz kolejny raz z rzędu.....? a inni? nie mówią nic, ale po ich zachowaniu widać, że nie podoba im sie to, co robisz, że nie jesteś wystarczająco dobra, żeby cie docenić....nie rozumiesz tego....i jest ci z tym źle....paderewski nie miał racji, ciężka praca to bullshit, wystarczy talent i szczęście, a ty nie masz żadnego z nich.....tylko ciężko zapierdalasz na to, co chcesz osiągnąć.....
ale może powinnaś się pogodzić z takim stanem rzeczy.....może powinnaś zacząć oddzielać jedno od drugiego...może to jest rozwiązanie i wtedy będziesz szczęśliwsza....skup sie na jednym oddzielnie, jako czymś, co po prostu się dzieje, co jest spotkaniami towarzyskimi w wyborowym towarzystwie świetnych przyjaciół....a to drugie, to właśnie jest wtedy, kiedy dziadek igor akompaniując ci ma łzy w oczach, gdy śpiewasz "I don't know how to love him", gdy pani ela dzwoni kolejny rok z prośbą, żebyś zaśpiewała, bo mają bardzo ważną imprezę i dobra oprawa muzyczna im potrzebna....od dziś jesteś nową osobą, która oddziela te dwie rzeczy....

wtorek, 24 listopada 2009

z serii: kochamy warszawskie mza

podobno w każdej grubej babie jest mała chuda....u mnie jest to też ta rozsądna....więc teraz cicho siedź rozsądny chudzielcu, bo cie uciszę ciastkami....teraz piszę ja, bo emocje wchodzą w grę...
już chyba w poprzednim blogu dziękowałam warszawskiemu ztm za ich udział w moim życiu ....dziś znów dostarczyli mi rozrywki...
godzina 9 rano, czyli tak zwane godziny porannego szczytu, kiedy wszyscy jadą do pracy, dzieci do szkoły (no dobra, młodzież, bo znów mi się znajome dzieci zaburzą :))....autobus na trasie AK, czyli tam, gdzie remont jest i korki jak 150....trasa prowadzi z jednej z warszawskich "sypialni" czyli tarchomina do cywilizacji i  co robi szanowne mza  (chyba tak się teraz nazywają)? puszcza na tę trasę i w godzinach szczytowych...krótki autobus....nosz prosz was.....halo!!!!!! rozum, tfu.....to coś między uszami panów i pań za to odpowiedzialnych PORAŻA!!!! nawet nie miałam siły się złościć......

sobota, 21 listopada 2009

deszczowo i ponuro

są takie dni, kiedy masz wszsytkiego dosyć....kiedy najchętniej usiadłabyś w kącie, przykryła się kocem, wzięla kieliszek wina,  puściła Marillion Brave, i zatonęła w tym.... nie masz chęci nic robić, chcesz płakać, zniknąć i przestać myśleć, przestać czuć i zniknąć...nie marzyć więcej, bo wszsytkie twoje marzenia zawsze jakoś pokrętnie się realizują, nie realizują wcale, albo dzieją się rzeczy odwrotne do nich...więc po jaką cholerę marzyć...
w takie dni przeklinasz, że człowiek został obdarzony myślącym mózgiem, chociaż w niektórych przypadkach należało by się zastanowić, czy to prawda....ale marzysz o tym, żeby polegać tylko na instynkcie, nie myśleć nie czuć...tylko przetrwać....okropne dni....nienawidzisz ich....

środa, 18 listopada 2009

wielki lizak...czyli dylemat

wyobraź sobie
masz 6 lat i jesteś w zerówce. no dobra, jak chodziłaś do przedszkola, to chyba nie bylo czegoś takiego...never mind..to twój blog
masz 6 lat, za ciężką pracę nad literowaniem dostałaś wielkiego lizaka od swojej ulubionej nauczycielki... i nagle po kilku dniach ten lizak staje się lizakiem przechodnim. kilka osób dostało takie lizaki ale tylko twój wędruje po całej sali....inni moga go posmakowac.....no dobrze, tylko kilka osób dostało taki sam, ale tylko twój jest przechodni....w końcu wraca do ciebie ale jest już uszczuplony o kilka gryzów...w końcu okazuje się, że masz się nim z kimś podzielić....tylko ty....pozostali mają swoje lizaki...co masz teraz zrobić? pozbyć się lizaka, czy dzielić się z tymi, którzy mają swoje...? oto jest pytanie

poniedziałek, 16 listopada 2009

super

jakie to wspaniałe uczucie. dawno już się tak nie czułaś. jesteś wielka...udało się. samo się śpiewało. "upiór w operze" z partnerem bez problemu sam się zaśpiewał. to jest niesamowite uczucie. od razu czujesz, że możesz, że potrafisz i będzie tylko lepiej....to, co kiedyś było problemem, teraz samo sie rozwiązało i nie stanowiło przeszkody....może jednak coś z ciebie jeszcze wyrośnie....wiadomo, nie dorównasz innym, ale na własne możliwości będziesz zadowolona. a to najwazniejsze, żebyś była zadowolona, szczęśliwa i kochała to, co robisz. czego i wam czytacze moi życzę

niedziela, 15 listopada 2009

do i fit in?

Sometimes I wonder
Where I've been
Who I am, do I fit in?
Make-believing is hard alone
Out here, on my own

We're always proving
Who we are
Always reaching
For that rising star
To guide me far
And shine me home
Out here on my own


do i fit in? czy ty jesteś stąd? nie pasujesz do tego świata.... nie bardzo wiesz co chcesz. a jak już się orientujesz, to jest daleko od przyjętych ogólnie standardów. kto widział, żeby w twoim wieku zacząć zajmować się muzyką, mieć największą ambicję w zaśpiewaniu czegoś, w byciu na scenie....normalny człowiek myśli o tym, żeby zarobić, żeby awansować. a ty, marzysz o scenie. tylko po co? i co ciekawsze, nie chcesz sławy, chcesz po prostu być na scenie i grać i śpiewać. kiedy tam jesteś, zapominasz o wszystkim innym, wchodzisz gdzieś, gdzie nikt inny nie ma wstępu, poza tobą nie ma nic. jesteś ty i to, co robisz. świat rzeczywisty znika. znika trema, która na próbach nie daje ci żyć i nie pozwala ani zagrać, ani zaśpiewać. na scenie tego nie ma....czy tak zachowują się normalni dorośli ludzie? do i fit in?

sobota, 14 listopada 2009

inny świat

cisza....refleksy światła odbijające się w dnie....kiedy się zanurzasz, jest dobrze, jest cicho, cały szum rzeczywistego świata znika...widzisz tylko odbicie świateł....kolejny ruch rąk i jesteś kilka metrów z przodu....po kilku chwilach ciało przyzwyczaja się do nowego środowiska i "łapie rytm"...przestajesz czuć zmęczenie...po prostu płyniesz....gdzieś pod powierzchnią docierają do ciebie echa pokrzykiwań z powierzchni...ale tam jest inny świat, ten rzeczywisty a tu...są one tylko echem, które cię nie interesuje.....aż się nie chce wynurzać....niestety, ewolucja zadecydowała, że ludzie nie mają skrzeli....a szkoda, nie trzeba by było się wynurzać....

czwartek, 12 listopada 2009

uda sie!

heh...czy ty jesteś pewna, że dobrze zrobiłaś? rozumiem, cos sobie udowadniasz, ale czy dasz radę. koncert już 14-go, zgodziłaś się zaśpiewać dwie piosenki i , co gorsza, zagrać (Agnieszka - to kiepski pomysł, jeszcze nic nie obiecane)...zastanów się może, zanim dasz odpowiedź na 100% dobrze? ale z kolei, porquoi pas? przecież masz szansę jeszcze zdążyć dopracowac utwory...przełam się w końcu i uwierz w siebie, w to, że potrafisz....

środa, 11 listopada 2009

na bazie dżemu

Idź własną drogą, bo w tym cały sens istnienia,
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia, bez niepotrzebnych niespełnienia
myśli złych

Jak na deszczu łza,
cały ten świat nie znaczy nic, o nic
Chwila która trwa, może być najlepszą z twoich chwil
Najlepszą z twoich chwil


no i co? Baśka dała ci do myślenia? to dobrze, bo znowu wpadałaś gdzieś głęboko w studnię niepamięci i beznadziei. a to, co dżem wyśpiewał ma sens. więc nie ma sensu się poddawać. postaraj się może, żeby faktycznie ta chwila, która trwa, była najlepszą z twoich chwil. no dobrze, lepsza niż te, co były nie będzie. ale i tak musisz rozróżnić swoje dwa a nawet trzy życia: pierwsze przed rakiem, drugie po nim, i teraz trzecie - bez Niego. ale możesz to trzecie również spędzić dobrze. więc herr faust ma rację, ważne jest, żeby kiedyś powiedzieć: chwilo trwaj! jutro muzyczny dzień udowodnij coś sobie a nawet jeśli nie, to czerp radość z tego, że możesz grać i śpiewać. że ktoś ci poświęca swój czas, żebyś mogła realizować swoje pasje....żyj tym

wtorek, 10 listopada 2009

bez tematu

Nie to tylko w mej głowie szum.
Siedzę i tonę i tonę we łzach,
Bo jest mi smutno, bo jestem sam.
Dławi mnie strach.

Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
Że nie ma Boga nie, nie ma nie!
Nie ma Boga nie.

Spokojny jest tylko mój dom,
Gdzie Ty jesteś a mnie tam już nie ma.
Gdzie nie wrócę chyba nigdy



Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
Że nie ma Boga nie, nie ma nie!
O nie, nie...
Nie ma Boga, nie ma nie!, nie, nie..
Nie, nie...
Nie ma Boga, nie..



może jest, ale musi mnie strasznie nie lubić...albo zwisa Mu....mi też,
zmęczyłam się już walką...

poniedziałek, 9 listopada 2009

jesien idzie....nie ma na to rady....

smutno tak ci dzisiaj...dlaczego? znowu depresja? bo mam wrażenie, że znów masz chęć zrezygnować ze wszystkiego, cokolwiek robisz, zakopać się w domu, pod kocem i tak zasnąć i zapomnieć o wszystkim. o tym, że jesteś beznadziejna, za cokolwiek się nie bierzesz. po cholerę się szarpiesz ze wszystkim jeśli i tak niewielkie są szanse, że to ma sens? ale z kolei, jeżeli sobie na to pozwolisz, to naprawdę dopadnie cię znów ten czarny potwór i tak zostaniesz....to po co Jego ofiara? musisz walczyć, musisz każdego dnia wstawać z łóżka i brnąć dalej przez to gówno, jakim jest życie, czy też bagno, jak ktoś dziś powiedział...brnij brnij, walcz, nawet jeśli jesteś beznadziejna. nie poddawaj się...bo stamtąd nie ma powrotu

niedziela, 8 listopada 2009

chcemy bawić się z wami, chcemy tańczyć i grać

jaki debil powiedzial, że rozrywka musi uczyć? co z tego, że 1 % prawdy historycznej, że nasi wschodni przyjaciele jak aniolowie, ale nadal zaśmiewasz się do rozpuku jak ogladasz gustlika ścigającego jajko po całym talerzu. aż się dziś popłakałaś. i nie ma przesłania mądrego. jak włączasz telewizor to dla rozrywki. telewizja nie ma uczyć, jak masz chęć się pouczyć, to weź do ręki książkę.....
spektakl teatralny był super wesoły, komediowy dopóki na scenę nie wszedł "general kościuszko" i powiedział: chopin, ty jesteś symbolem narodowym i nie możesz grać w knajpie......
rozrywka to tylko rozrywka na litość boską. przestańmy mnozyć byty tam, gdzie ich nie ma, zacznę kochac pana occhama za jego brzytwę.... wyluzujmy wreszcie....
z niedzielnym pozdrowieniem dla świata, potrafiącego się bawić....

sobota, 7 listopada 2009

nieczynne :(

hmmmm....jakby to powiedzieć....ciekawy dzien dzisiaj....
uparłaś się, że wreszcie pójdziesz do kina obejrzeć bastardy tarantino zanim zdejmą z ekranów. w końcu dosyć długo już lecą i lada chwila przestaną. to sobie weszłaś na stronę kina, żeby sprawdzić, czy dużo ludzi ma chęć na ten film i jakie miejsca zostały, żeby sobie cos zarezerwować. weszłaś i...zonk....komputer powiedział "liczba biletów przekracza liczbę zarezerwowanych miejsc"....hmmmm......
no to zdecydowałaś sobie, ze pójdziesz na basen....a na basenie pan powiedział: nie ma już miejsc teraz, za pół godziny moge panie wpuścić.....
w ten sposob spędziłaś wieczór z młodym kapitanem kirkiem i panem spockiem :)

czwartek, 5 listopada 2009

witamy w Matrixie

wszystko się udało. nauczylaś się juz wszsytkiego co chciałas. mówisz kilkoma językami, grasz na pianinie, wiolonczeli, gitarze i umiesz śpiewać.
kupiłaś mieszkanie i wreszcie masz swój kąt, gdzie możesz mysleć, żyć i funkcjonowac. odnalazłaś cel i sens swojego życia.
nikt nie patrzy na ciebie jak na dziwaka, który nie wie, co ma począć z życiem i chce zrobić wszsytko i jest nadgorliwy
twoi przyjaciele nadal są twoimi przyjaciółmi......wszystko jest tak, ja powinno być

poniedziałek, 2 listopada 2009

....

czy, jeśli ktoś słyszy wystarczająco często, że jest beznadziejny, to taki faktycznie jest? a czy, jeśli nawet tego nie słyszy, ale postępowanie innych osób wskazuje na to, że tak myślą, to czy taki się staje? a jeżeli jeszcze dodamy do tego słabą konstrukcję psychiczną i brak wiary w siebie? do tego, jako już chyba ostateczny czynnik, brak osoby, która wierzy w Ciebie? która zawsze w Ciebie wierzyła?
i co teraz? zrezygnować? poddać się? dać sobie spokój i uwierzyć? we własną beznadziejność? trudne, prawda? zastanów się....

piątek, 30 października 2009

"chopin w ameryce" czyli co by było gdyby...

no właśnie, jak potoczyłoby się twoje życie, gdyby jedne rzeczy się zdarzyły, a inne nie? jak bardzo łopot skrzydeł motyla wpłynął na to, co jest w tej chwili.
czy...gdyby ktoś nie powiedział o 6-latce, że nie zna się na muzyce, rodzice posłaliby cię do szkoły muzycznej? i gdyby tak, to czy byś tę muzykę nadal tak bardzo kochała, musząc ćwiczyć przez parę godzin dziennie? o ile pamiętam, aż do czasów liceum, wtedy zresztą chyba też, miałaś straszny żal, że inne dzieci sie bawia, a ty musisz uczyć się angielskiego....
czy, gdybyś dostała sie do liceum, do którego zdawalaś i w efekcie nie poznałabyś soszki, czy wtedy znalazłabyś się w chórze, który stał się dla ciebie pasją i rodziną? czy? a co, jeśli nie? i, co ważniejsze, czy poznałabyś swojego ukochanego Męża...co prawda, On twierdzi, że tak, że zawsze byście się spotkali, bo byliście sobie przeznaczeni, ale kto to wie....to byłaby dla ciebie wielka strata
czy, gdyby zapasiewicz nie kazał ci zagrać w drugim etapie egzaminów tekstem szymborskiej spowiedzi kasandry głuchemu księdzu, czy dostałabyś się do szkoły? a czy, gdybyś skorzystała z propozycji, którą dostałaś od szkoły prywatnej, że chętnie cię przyjmą, bo miałaś jedne z lepszych wyników spośród tych, którzy się nie dostali, co by było? byłabyś nieszczęśliwą aktorką cierpiącą na brak ról, czy wprost przeciwnie...byłabyś jak ona?  albo ona


a jak by sie do tego miało twoje małżeństwo, czy wytrzymałoby czasochłonną pracę aktora? i publicznośc postaci?
a gdybyś poszła w ślady taty i też zaczęła malować a nie tylko rysować, czy odkryłabyś w sobie talent? artystka cholera jasna.....
co by było gdyby? czy byłoby lepiej, czy gorzej? a może wybory, których dokonujesz, jednak mają jakiś sens, chociaż czasem bardzo ukryty....
niżej narysowana na bohomazie autorka

środa, 28 października 2009

a juz było tak pięknie...

...no własnie, było tak pięknie....nie płakałaś każdego dnia, nie wyłaś z rozpaczy, że Go już nie ma...widziałaś go oczami duszy i serca, jak czeka na ciebie w swoim czerwonym kubraczku i ulubionej niebieskiej bluzie, którą dostał od swojej teściówki...a teraz co? wystarczyło niewiele. ... wystarczyło, że otworzyłaś swoją książkę, chcąc dalej napisać i tam jest ostatni rozdział...i znowu widzisz to samo, widzisz 27 marca...a tak bardzo chciałabyś tego nie widzieć, nie myśleć...dlaczego nie można w zyciu pamiętać tylko tego, co dobre?!
tak bardzo tęsknisz...za Jego uśmiechem, pocałunkami, całą miłością i wiarą, jaką pokładał w Tobie, jak i ty mogłaś wreszcie kogoś tak bardzo kochać. czułaś się lepsza niż jesteś w rzeczywistości mogąc Go kochać....sama nie potrafisz powiedzieć, czego brakuje ci najbardziej....tej wielkiej miłości, jaka się podobno nie zdarza, tej wiary w ciebie, każdego pocałunku....takiej miłości już nigdy i nigdzie nie będziesz miała.....
tal bardzo tęsknisz, że pewnego dnia ta tęsknota cie zabije i nie pomoże pamięć wspólnych 17 lat...to i tak za mało i zawsze będzie za mało....tak bardzo ci źle bez Niego...

wtorek, 27 października 2009

zmiany zmiany

no i co? lepiej się teraz czujesz? kombinowałaś już jak koń pod górkę, żeby coś znowu sobie na głowie zmienić, jednocześnie nie obcinając włosów. ale jak tak dalej pójdzie, to łysa zostaniesz....ostatnio trwała, ciągłe farbowanie na czerwono końcówek....włosy długo tego nie wytrzymają. może jak ci odrosły to są mocniejsze, ale nie testuj może jak bardzo są mocne....bo może się w którejś chwili okazać, że nie tak bardzo, jak ci się zdawało....nawet warkoczyki chciałaś zrobić w lecie...tylko jak się okazało ile taka przyjemność kosztuje, to wyszło ci, że miesiąc nauki w szkole sobie za to sfinansujesz....potem kolejne kombinacje....
a teraz wreszcie wykombinowałaś - zrobisz sobie grzywkę....co oczywiście bez dalszego zastanawiania się zrobiłaś. zajęło ci to jakieś 3 minuty. a to, co spowodowało powstanie grzywki, ładnie odłożyłaś i już chyba masz materiał na tego dreda, co to bachorek potworek ma ci zrobić. bachorek, czytasz? starczy z grzywki?
no i chwilowo masz te przyjemność, że coś zmieniłaś w swoim wyglądzie. ciekawe na ile czasu ci tego wystarczy...może chociaż miesiąc :)
żeby nie być gołosłownym...oto efekt:

niedziela, 25 października 2009

NBR czyli no brain remained

o czym mowa? 1 listopada...jeszcze się nie zaczął ale cyrk owszem - jest już gotowy. przez lata przyzwyczaiłaś się do handlarzy z pańską skórką, obwarzankami....na bródnowskim przez wiele lat widziałaś też, bodajże przy bramie na chodeckiej przenośne restauracje z kiełbaskami, kawą i o zgrozo? piwem. niedawno doszły do tego stoiska z żelkami haribo. sama uwielbiasz żelki i wszsycy o tym wiedzą, że dasz się pokroić za paczkę "miśków" i lukrecji....ale na cmentarzu?! no thank you. dziś zobaczyłaś kolejny krok w (de)ewolucji w tym temacie.....dwie panie postawiły stoisko z....goframi z różnymi sosami.... może zmieńmy swoje poglądy i obyczaje. jako bodajże 7-latka stanęłaś z otwartą buzią patrząc, jak cyganie świętują na cmentarzu. ich obyczaj pozwala, a może nakazuje, przyjść na grób kogoś bliskiego i tam rozłożyć jedzenie i picie i jakby wspólne z nim przebywanie przy posiłku.....zgroza! powili dążymy do tego, a to wcale nie jest takie fajne....
cyniczna i wredna? zgadza się, taka jesteś. nie darmo dzieci myliły kiedyś słowo "teacher" z "witch", co twojego Męża doprowadzało do ataków śmiechu. nie znosisz głupoty i często nie masz cierpliwości do niej, kiedy powinnaś wykazać się większą dozą tolerancji dla tejże...ale tym razem masz rację, tym razem się z tobą zgadzam - świat stoi na głowie i no brain remained

sobota, 24 października 2009

Today is International Very Good Looking, Damn Smart Woman's Day








Life should NOT be a journey to the grave with the intention of arriving safely in an attractive and well preserved body, but rather to skid in sideways, chocolate in one hand, wine in the other, totally worn out and screaming 'WOOO HOOOOO what a ride!' 

To the Girls !!



Inside every older person is a younger person -- wondering what the hell happened. 

- Cora Harvey Armstrong- 




Inside me lives a skinny woman crying to get out. But I can usually shut her up with cookies. 


(Unknown) 




The hardest years in life are those between ten and seventy. 


-Helen Hayes (at 73)- 




I refuse to think of them as chin hair. I think of them as stray eyebrows. 


- Janette Barber- 




Old age ain't no place for sissies . 


-Bette Davis- 




Thirty-five is when you finally get your head together and your body starts falling apart. 


- Caryn Leschen - 




If you can't be a good example -- then you'll just have to be a horrible warning. 


-Catherine- 




I'm not going to vacuum 'til Sears makes one you can ride on. 


- Roseanne Barr- 




Behind every successful man is a surprised woman. 


- Maryon Pearson- 




Nobody can make you feel inferior without your permission. 


-Eleanor Roosevelt- 







piątek, 23 października 2009

gemini - explanation


ty - emocjonalna, impulsywna, marzycielska. ciągle chcesz czegoś nowego, szukasz doświadczeń emocji. nie potrafisz przewidzieć konsekwencji tego, co robisz.  i tak naprawdę nie interesują cię te konsekwencje. podejmujesz decyzje i musisz mieć wszystko już, natychmiast. nie czekasz na nic i na nikogo. zaczynasz 1000 rzeczy robić i szybko się nudzisz i....przestajesz. masz zaczętą naukę kilku języków i ciągle ci się nie chce do tego wrócić. wolisz siąść na fejsie albo na gadu czy messengerze i gadać z kilkoma osobami na raz, albo puścić House'a zamiast wziąć się za robotę. boisz się świata i nie próbujesz go zrozumieć uważając, że jest wredny i niesympatyczny i wolisz założyć słuchawki, żeby się z tego świata odłączyć. żyjesz w swoim świecie i tak naprawdę nie interesuje cię nic poza nim
i ja - ktoś, kto musi zebrać pozory, że jesteś taka, jaką widzą cię ludzie, porządna, odpowiedzialna i uporządkowana. twój głos rozsądku, który zmusza cię do nauki, pracy i kontaktów z tym światem zewnętrznym. to ja piszę tu bloga choć ty jesteś bohaterką. ale za często przejmujesz nad nami kontrolę. to ty zaczęłaś pisać książkę, podobno dobrą, bo było ci to potrzebne, żeby uporać się z emocjami, z ich nadmiarem, ale to ja teraz muszę ją skończyć. i tak jest ze wszsytkim, ty zaczynasz i nie myślisz, a ja muszę po tobie robić porządek....chyba coraz mniej cię lubię. ale jesteśmy ze sobą związane i musimy razem żyć. więc bądź łaskawa ułatwić mi czasem życie

czwartek, 22 października 2009

czsem gemini

A kto teraz mnie zna
Znienawidzi mnie
Tak wiem to właśnie tak podnieca
Że we mnie jeszcze ktoś inny jest
Więc jeśli chcesz kochać mnie
Musisz razem z nią żyć
O nas tu mówią że bliźnięta
Siłę dają Ci i wstręt

Kochając mnie
Musisz z nią
Musisz razem z nią żyć

A oto siostra ma
Zwą ją zawiść i gniew
Tak wiem to wcale nie przeszkadza
Bo zawsze możesz kochać dwie
Razem dobrze nam tak bo
Płynie w nas jedna krew
Od nas Bóg
Choć zawsze tak zaprzeczał
Dawno już odwrócił się

Kochając mnie
Musisz z nią
Musisz razem z nią żyć





utwór Kasi Kowalskiej

wielkie objawienie



- to opowiadaj, jak tam było?
- rany, jakoś tak inaczej. wiesz, to była podróż mojego życia. wydarzenie, które oddzieliło grubą krechą to, co było i to, co będzie. jak wyjeżdżałem, to nie wiedziałem co dalej, a teraz - wszystko jest takie proste, takie jasne. to, co było pokręcone, nagle okazało się proste. wiem, gdzie jestem, wiem co dalej i jak dalej.....
to niesamowite....nie widziałaś sie z tym dzieciakiem parę miesięcy i...rany, jaka zmiana. zawsze był fajny i sympatyczny a dziś dodatkowo...szok. człowiek wie, czego chce, odnalazł siebie i sens tego, co robi i jak żyć w tym nienajlepszym ze światów. czyli poczekaj, dla ciebie też może los wreszcie okaże się łaskawy i pozwoli ci powiedzieć takie zdania, jakie dzisiaj usłyszałaś. bądź tylko cierpliwa, któregoś dnia to nastąpi

środa, 21 października 2009

pasje i marzenia :)

oj, upomina sie ta tv o ciebie, upomina. ludzie pozytywnie zakręceni, i wychodzi na to, że jesteś doskonałym przykładem takowych. świr muzyczny w takim wieku. masz rację, jak dorośniesz zostaniesz muzykiem, jak nic. skoro nawet twoja szkoła muzyczna uważa, że jesteś doskonałą osobą do wystąpienia w programie o dojrzałych realizujących swoje pasje.....to co? weźmiesz w tym udział. no przecież nigdy sie z takich rzeczy nie wymigiwałaś. przypominam ci, że wzięłaś nawet udział w pokazie mody. pamiętasz, jaki On byl wtedy dumny? teraz tez będzie, w końcu to On uważał, że powinnaś realizować i rozwijać się muzycznie. jesteś zakręcona, więc chyba jesteś dobrą osobą do tego programu. walcz o siebie i chwal sie światu :)))))

wtorek, 20 października 2009

ukradli twój świat

wczoraj przypomniał ci się king, to znaczy jakaś jego książka, którą czytałaś najmarniej sto lat temu. o tym, jak to w mieście rozszerza się mgła i pożera świat. i w końcu zostają tylko ludzie w sklepie i widzą jak ich świat znika. twój wczoraj nie znikał powoli, po prostu jak o tej barbarzyńskiej porze otworzyłaś oko i wyjrzałaś za okno, to okazało się, że ktoś się nie bał i zap.....lił świat. znikło wszystko, została sama biel....czysta jasna, tylko ni cholery nie przejrzysta. taka biała kartka jest fajna. taki świat od nowa byłby bardzo super. ktoś już twój świat rozwalił dwukrotnie i pozornie się pozbierałaś....zostało tylko coś.....no właśnie nvm co.....nie umiesz zapomnieć tego świata sprzed błysku i białości. z tej białości wyłaniają się potem kształty, ale nie przypominają w niczym tego, co było kiedyś...są jakieś takie inne, karykaturalne i już nigdy nie będą wyglądać tak samo. czy to dobrze? czy może źle, bo jednak chciałabyś żeby wszsytko było tak, jak dawniej. a jednoczesnie walczysz cały czas, żeby było lepiej niż jest, niż było. tylko, że zawsze będzie inaczej...szkoda....

czwartek, 15 października 2009

prezent urodzinowy

dziś były Jego 39 urodziny, za rok miałaś zamiar kupić Mu w prezencie bilety na wyścig F1 w Niemczech  i nie udało wam się. tak chciałaś Mu to sprezentować, bo wiedziałaś jak cieszy Go oglądanie formuły. a zamiast tego zapłaciłaś dziś za pomnik na cmentarzu. nie było to miłe i fajne uczucie. ale za to pomnik ładnie wygląda i powinnaś być z niego zadowolona. tylko niekoniecznie tak chciałaś spędzić ten dzień.
udało się jednak dotrzymać danej Mu obietnicy. nie spędziłaś całego dnia w domu, płacząc i nienawidząc świata. to pewnie najlepszy prezent jaki mógł dziś od ciebie dostać.

poniedziałek, 12 października 2009

no i mozesz mi powiedzieć czemu się dziwisz?! przecież to normalne, jak ktoś potrzebował pomocy, to zawsze biegiem leciał do was po pomoc. a wy obydwoje jak te cielęta pomagaliście. teraz jest tak dalej, tyle tylko, że to do ciebie lecą. problem polega na sytuacji, kiedy ty czegoś potrzebujesz. okazuje się, że nie ma chętnych, którzy mogliby ci pomóc. powinnaś sie do tego przyzwyczaić a nie teraz siedzieć i zastanawiać sie, jak bardzo masz w zyciu przesrane. bardzo. to już wiesz. teraz zastanów się co z tym zrobić. chcesz jechać z chórem śpiewać to znajdź kogoś, kto cie zastąpi. najlepiej obcego bo na przyjaciól nie masz co liczyć.

niedziela, 11 października 2009

sama...

no nvm tak naprawdę co ci powiedzieć.... przecież wiedziałaś, jak umarł, że teraz będziesz sama i że MUSISZ sobie z tym jakoś radzić. nie rozumiem, czemu teraz siedzisz taka smętna i ryczysz....zajmij się oglądaniem "Vabanku". tak, wiem, że to był jeden z Jego filmów, że to Jego doprowadzali do łez ze śmiechu szopenfeldziarze i ucho od śledzia....ciebie nie aż tak bardzo.
i marudzisz, ze nie masz z kim wyjechać w zimie na ferie. no, nie masz. wszyscy twoi przyjaciele są normalni, mają rodziny, nie możesz oczekiwać, że zostawią rodzinę, żeby z tobą gdzieś wyjechać. a z drugiej strony, ty nie bardzo masz chęć na wyjazd z czyjąś rodziną. i robi nam się kwadratura koła....czyli doopa doopa doopa jak mówił On. a może siostra.... pomyśl. Wilga to chyba jedyna opcja, jeśli nie chcesz jechać sama. a nie masz ochoty, ale za to masz naprawdę dużą chęć na ten wyjazd. chcesz rajd po pustyni na quadach, chcesz zobaczyć dolinę królów. chcesz żyć i korzystać z tego życia bo nigdy nie wiadomo, jak długo ono potrwa

piątek, 9 października 2009

c'est la vie

czy ty jesteś pewna? naprawde chcesz się wpakowac w kolejny kredyt? ddopiero co spłaciłaś jeden z nich....no tak, rozumiem, niby masz kartę kredytową, ale tam sa dziwne zasady i mimo dostępnych środków, skorzystać możesz tylko z części z nich. dziwne..... dobrze, to przejdź się dziś do AIGO i sprawdź co ci moga zaproponowac. ale pamiętaj, że to nie ma tak dobrze, znowu bedziesz musiała spłacać. a sama wiesz, że to nie takie proste.... marzy ci się przecież też wycieczka w zimie do egiptu i jak teraz weźmiesz kredyt, to potem już na niego nie masz szans. pomysl teraz.....używaj może tez czasem rozumu, nie tylko emocji i wszystko bedzie ok

czwartek, 8 października 2009

Non ! Je ne regrette rien

zapamietaj sobie dziewczyno ten tekst! jak zaczniesz czegoś w życiu żałować, to go sobie przypomnij.
dziś usłyszałaś, że zmarnowałaś szansę. mogłaś zacząć wcześniej śpiewać i wtedy miałabyś szansę coś osiągnąć. "z takim głosem zmarnowałaś się" - tak ci powiedział dziadek Igor....ciesz się z tego, a nie żałuj, że nie zaczęłaś wczesniej śpiewać. trudno się mówi...to se ne wrati.... teraz możesz próbować dalej śpiewać i mimo wszsytko coś osiągnąć. masz przecież Anioła, który nad tobą czuwa. On nie pozwoli żeby ktos lub coś cie skrzywdziło. i pamiętaj - nigdy niczego nie żaluj!

środa, 7 października 2009

obejrzałaś "house'a".... tak swoją drogą to chyba się uzależniłaś, moja przyjaciółko....ale nie przejmuj się, może ci nie zaszkodzi....co ja ci chciałam powiedzieć? a  już wiem....patrzyłaś na Cuddy jak mówiła  o dziecku i tym, że przegwizdała czas, kiedy mogła je mieć i widziałam jak bardzo rozumiałaś, co ona ma na myśli...
ty tez tak miałaś...siedziałaś na "promocji" szkoły i liczylaś ciężarne. i co miesiąc czekałaś z nadzieją, że może tym razem i za każdym razem widziałaś to samo - nic z tego. a potem się okazało, dlaczego tak jest. i dowiedziałaś się, że już nigdy się to nie zdarzy. nie masz już szans na dziecko. chcieliście adoptować. i jak poszliście do domu dziecka to zobaczyliście te dzieci, które otwierały wam bramę i tak patrzyły na was jak na zbawców, ale prowadzacy dd nie mieli chęci z wami gadać, bo się wczesniej nie umówiliście.
a teraz....nic z tego już nie będzie. wiec zostało ci ogladanie "house'a" , granie w simy, twoi uczniowie i przede wszystkim muzyka. musisz tylko rozwinąć w sobie ten egoizm na maximum i będzie ci dobrze tak jak jest. przecież życie trzeba brać takie, jakie jest, nie można ciągle żałować przeszłości. i widzę, ze nie zamierzasz. tak trzymaj, moja przyjaciółko

wtorek, 6 października 2009

częstochowa

pojechałaś do częstochowy w sobote. król polski robił pojednanie słowian. pytanie tylko czego oczekiwałaś po tym wyjeździe. chciałaś swojego pojednania. pojednania z Bogiem i ....chyba nie wyszło. częstochowa to wielka fabryka, przez którą przewijają się setki tysiące ludzi i nikt NIKT nie zwraca uwagi na to, co tam święte. trwa msza i lecą obfotografować sławny obraz.....a potem biegiem wystawa Dudy-Gracza. halo! a kontemplacja, modlitwa....nie ma, brak.... jesteś rozczarowana
ale z drugiej strony w czasie mszy zaśpiewałaś solówkę "amazing grace". lubisz to, prawda? gdzie te czasy, kiedy na propozycję zaśpiewania samodzielnego uciekałaś z krzykiem. teraz jak nie dadzą ci zaśpiewać jest ci przykro... że dlaczego nie.... ale "amazing grace" to była pieśń, którą kochał twój Mąż. może to był jakiś znak od Niego, lub od Boga.... no nvm....

piątek, 2 października 2009

historia

4 lata temu poszłaś do lekarza, wysłał Cię do szpitala, tam zdiagnozowali raka trzonu macicy. szanse na przeżycie - 50%. zoperowali cię, odebrali szanse na dziecko, ale przeżyłaś....a może tak naprawdę przeżyłaś, bo twój Mąż zawarł z Bogiem układ - życie za życie. jest szansa, że nigdy się tego nie dowiesz. wiesz za to, że musisz teraz żyć za dwoje, za Niego i za siebie, bo musisz przeżyć dwa życia. dziwne tylko, że Bóg poszedł na taki układ i Go zabrał do siebie. ale podobno nie należy rozumieć boskich działań tylko je akceptować. zobaczymy...