sobota, 29 stycznia 2011

czy naprawdę musi....

"Empty spaces - what are we living for
abandoned places - I guess we know the score
on and on, does anybody know what we are looking for
another hero, another mindless crime
behind the curtain, in the pantomime
hold the line, does anybody want to take it anymore

the show must go on,
the show must go on
inside my heart is breaking
my make-up may be flaking
but my smile still stays on.

Whatever happens, I'll leave it all to chance
another heartache, another failed romance
on and on, does anybody know what we are living for ?
I guess I'm learning, I must be warmer now
I'll soon be turning, round the corner now
outside the dawn is breaking
but inside in the dark I'm aching to be free

the show must go on,
the show must go on
inside my heart is breaking
my make-up may be flaking
but my smile still stays on.

My soul is painted like the wings of butterflies
fairytales of yesterday will grow but never die
Ican fly - my friends

the show must go on,
the show must go on

I'll face it with a grin
I'm never giving in
on - with the show -
I'll top the bill, I'll overkill
I have to find the will to carry on

on with the -

on with the show -

the show must go on."


queen oczywiście

środa, 26 stycznia 2011

poniedziałek, 24 stycznia 2011

porque?

dlaczego nocne życie odbywa się na fejsie? zamiast spać i śnić koszmary, których się boisz siedzisz i gadasz o pierdołach z przyjaciółmi......
dlaczego większość twoich przyjaciół jest albo daleko, albo w dziwacznym wieku? twoich rodziców albo twoich  potencjalnych nieobecnych dzieci?
dlaczego twoje życie nie może być normalne, takie jak mają normalni ludzie? czy jesteś normalna? eeee, chyba nie....

sobota, 22 stycznia 2011

o tak

i to mi się zdecydowanie podoba. przekułaś wczorajszą furię na samą siebie w twórcze działanie w dniu dzisiejszym. czy nie można by tak zawsze? wtedy nie musiałabyś się wściekać. ale tak to jest, że przez jakiś czas ci się nie chce czegoś robić. na przykład właśnie to, co ostatnio się zdarzyło. nie chciało ci się zasiąść do pianina. i co? i wczoraj zagranie czegokolwiek stanowiło nie lada wyzwanie. a dziś pięknie, od razu ci się zachciało pracować. i tak powinno być zawsze, wtedy miałabyś jakieś wyniki. ja rozumiem, że grasz dla samej siebie i nie chcesz żeby ktoś tego słuchał, ale jednak trzeba grać.
no dobrze, polskie drogi i amelia zaliczone...teraz pora na preludium i marionetki....

środa, 19 stycznia 2011

wiktoria walczy o siebie...o nas?

wiesz co? tak sobie myślę, że zdecydowanie lepiej by było, gdybym to ja decydowała o naszym życiu. jeżeli to ja się za coś zabieram, potrafię o nas zawalczyć i nie boję się świata. a ty nie wiesz, gdzie się znajdujesz. ciągle uważasz, że jesteś beznadziejna, że nie potrafisz, nie poradzisz sobie. owszem, jesteś beznadziejna, ale ja potrafię to ukryć. ja mam tę odwagę, żeby próbować, żeby mieć w nosie cały świat i robić to, na co ty zawsze miałaś ochotę...
- a ja?
- a ty co? ty już żyłaś i funkcjonowałaś i patrz, jak na tym wyszłaś...
- ale On mnie kochał, nie ciebie. On ciebie nawet nie znał i z pewnością by cię nie polubił...
- ale Jego nie ma. nie sprawiłaś, żeby nadal był. nie zasłużyłaś na Niego. nadal twierdzę, że teraz moja kolej. i nie narzekaj. obu nam będzie lepiej, tylko siedź cicho....

poniedziałek, 10 stycznia 2011

heaven, i'm in heaven.....

są takie chwile, które są....ja wiem...dobre po prostu. chwile, w których czujesz, że jest ci dobrze. żeby być uczciwym, trzeba by przyznać, że chwile te zdarzają się bardzo rzadko. ale jednak się zdarzają. wywołują je różnie doświadczenia, różne zdarzenia. i nigdy nie można się spodziewać, kiedy to nastąpi, bo jednego razu ta sama sytuacja potrafi wpędzić cię w depresję, a innego po prostu jesteś w euforii i podskakujesz jak małpka z zachwytu, jak nakręcona albo na dobrym odlocie :)
dziś teraz właśnie jest taka chwila. złapałaś się na tym, że śpiewając podskakiwałaś...jak dziecko...no, ale przecież nie planujesz dorastać...
i pamiętasz ten pierwszy raz. nie tak dawno temu, chociaż biorąc pod uwagę twoją historię, w innym życiu. pamiętasz jednak, że przez 3 lata męczyłaś się z bachorem w podstawówce, w której pracowałaś. dziecko nie chciało nic robić, było niechętne, choć zdolne....i nagle na zakończenie szóstej klasy to oporne dziecko, stojące przeciwko wszystkim, podeszło do ciebie i powiedziało krótkie słowa: dziękuję pani, dzięki pani pokochałam naukę języka angielskiego i zobaczyłam, że nauka może być też zabawą....twoja szczęka do tej pory leży na podłodze szkoły :)
dziś masz inny powód, ale też jest ci bardzo dobrze. oby jak najczęściej się to zdarzało i stan ten trwał jak najdłużej :)

sobota, 8 stycznia 2011

czas goni nas

gdzieś ucieka co chwila czas...tyle rzeczy chcesz zrobić, zdążyć ze wszystkim, a zanim się ockniesz, robi się ciemna noc i czas się skończył....dosłownie i w przenośni...
chcesz pograć na pianinie, zdjąć gitarę ze ściany i też pobrzdąkać, pouczyć się języków, pomalować....a jeszcze przydało by się trochę czasu dla samej siebie, na obijanie się, czytanie i zresetowanie przed kompem...ale nie wychodzi, po prostu nie wychodzi...zawsze tak jest, no zawsze, jakby powiedziała mucha.....
i w życiu tak też jest. tyle rzeczy chcesz zrobić, a jak się zabierasz za kolejną, to okazuje się, że czas się skończył i już nie zdążysz....czyli co? jest jakiś sens tych działań? hmmmm...pewnie jest, tylko głęboko ukryty...może trochę czasu trzeba by poświęcić na poszukanie tego sensu...tylko gdzie ten czas???

piątek, 7 stycznia 2011

tak bardzo wyświechtali ten cytat :(, a wiersz taki piękny w całości:






Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą



ksiądz Twardowski oczywiście

wtorek, 4 stycznia 2011

panu w 22 podziękujemy

z serii obrazki w komunikacji miejskiej....
wtorek, wczesny ranek, na dworze zimno jak pies....na przystanek na broniewskiego podjeżdża tramwaj 35 a zaraz za nim 22. z tego drugiego wyskakuje pan i biegnie w nadziei, że zdąży się przesiąść do 35. i co? no jasne, nie zdążył. to było do przewidzenia i to jest normalna rzecz. mniej normalna jest ta, że uprzejmy pan w 22 o numerze bocznym bodajże 2024 zdecydował, że nie otworzy ponownie zdrajcy drzwi do swojego ukochanego tramwaika. no, przecież mondzioł jeden chciał się przesiąść, zdradził. to też jeszcze nie byłoby nic nienormalnego. ale następną czynnością, którą siwy łaskawy pan motorniczy zrobił było... wystawienie w stronę pasażera środkowego palca w powszechnie znanym obraźliwym geście....szkoda słów

niedziela, 2 stycznia 2011