niedziela, 22 lipca 2012

wyczytane szmatławe historie

historia ze szmatławca:
znajomi znajomych stają się naszymi znajomymi i spotykamy się razem. znajomy znajomych zaprasza na spacer w celu pokazania okazalego domostwa i.....proponuje seks, skoro żona już nie ma na to ochoty....
czy kobieta, której to zaproponowano, powinna poczuć się dowartościowana, czy może jak kurwa? co lepsze i co prawdziwsze. mężczyzna, który uznał, że jest godna jego zainteresowania? to oznacza dowartościowanie.  czy może jednak jak ten ssak leśny stojący przy drodze stała się namiastką żony, która siedzi niedaleko nieświadoma, że tajemnice alkowy zostają ujawnione i mąż planuje zdradę z kimś sobie obcym? jak rozstrzygnąć co jest prawdziwsze?
czy ten sam mężczyzna idąc następnego dnia do kościoła i przystępując do komunii jest hipokrytą? czy może po prostu uznaje cały incydent za nieistotny i jednocześnie ma rację tak działając? ciekawe? dziwne? da się rozstrzygnąć?

wtorek, 3 lipca 2012

i tak cudnie pachnie deszczem

podobno jest takie powiedzenie: wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma....
i chyba w polsce jest ono bardzo prawdziwe, bo jako naród wiecznie jesteśmy niezadowoleni. w zimie, że zimno, w lecie, że ciepło....ale jak w lecie zimno to też źle, bo przecież powinno być lato....i tak naprawdę nie udaje się nikomu dopasować....
wystarczy w komunikacji miejskiej spojrzeć na ludzi....jak tylko zaczyna się lato, to miejsca po nasłonecznionej stronie są wolne...jak bardzo zmęczeni ludzie by nie byli, to i tak tam nie usiądą, bo przecież się roztopią...
a dlaczego nie cieszyć się z tego, co mamy....zaczyna się cudne lato. upał i słońce w dzień, cudnie, można się wreszcie wygrzać a wieczorem przychodzi piękna cudowna wspaniała burza i deszcz stuka o chodnik....otwierasz okno na całą szerokość, siadasz na parapecie i po prostu słuchasz deszczu i wdychasz tę świeżość....wdychasz życie....

poniedziałek, 2 lipca 2012

wakacje

na początek scenka rodzajowa (nie mogę się powstrzymać):
osoby: pani w okienku kasy pkp, bogu ducha winna zagramaniczna turystka
- .....ejem czy pijem? o której chcesz jechać?
- ....
- ale tajm? no przecież nie sprzedam ci biletu jak nie wiem, o której. tajm? powiedz, o której godzinie?

pośmiałam się cichutko, bo za chwilę była moja kolejka a jak wiadomo pani w okienku drażnić nie należy :D chyba się w końcu dogadała. swoją drogą przed euro koleje państwowe mogły jednak udostępnić paniom listę wyrażeń z możliwymi odpowiedziami. to nie jest taki straszny wysiłek, a na ciemnogród byśmy nie wyszli....

a poza tym same dziwne i fajne wrażenia. miło jest tak wrócić i zamieszkać w okolice, gdzie mieszkało się w czasie dzieciństwa. w ramach wolnego czasu można ponownie okrywać miejsca stare, znane i jakieś takie swojskie. i jednocześnie pozwolić ogarnąć się wspomnieniom. tak wiele z tych miejsc przez 20 prawie lat się nie zmieniło.....aż dziwne. a inne - są zupełnie inne......ale takie miłe uczucie, motylki w brzuchu i jakoś tak fajnie :D

w ogóle miło jest wyjść z domu tak po prostu i iść przed siebie nigdzie się nie spiesząc. nie brać ze sobą nawet zegarka, wejść do sklepu, skręcić w jakąś małą uliczkę, w jakiej dawno się nie było i spojrzeć za siebie a nie tylko gnać do przodu. to się nazywają wakacje :D