wtorek, 28 lutego 2012

chińczyków przepraszam

chwilo trwaj, żesz w mordę jeża....coś o powiedzeniu w złą godzinę....czy jest jakiś facet, co to chinczykom kiedyś jakieś kuku uczynił? proszę mi tu poszukać w encyklopediach, wikipediach i takich tam....oni podobno jak kogoś nie lubią, to ich przeklinają ciekawie.....pewnie w poprzednim wcieleniu byłaś tym kimś, co im nadepnął na ten chiński komunistyczny odcisk....i teraz przekleństwa działają....między innymi "obyś cudze bachory uczył"....uczysz...już parę ładnych lat i co gorsza, lubisz ten zawód.....kurka, czy ten pokój w wariatkowie to już wyszykowany?
co gorsza "obyś żył w ciekawych czasach" też cię pokarało. rząd i cała ferajna tych kretynów funduje ci pracę do śmierci....żeby nie było. polka zaczyna się od twojego rocznika....żeby nie było, tatuś twierdzi, że dla tych urodzonych od października, ale to zbyt piękne, żeby było prawdziwe....
ciekawym życiem też cię pokarało....jak już jest chwila, kiedy jest ci dobrze, to ci przywali obuchem, żebyś się obudziła i przypomniała sobie, że nie może być za dobrze....nawet muzycy przeciwko tobie są....ale to już małe miki....cholera....weź tę książkę do historii do matury i poszukaj kim byłaś w poprzednim wcieleniu......

wtorek, 7 lutego 2012

na swoim miejscu.....

czy jeśli coś się wreszcie zaczyna układać i zaczynasz czuć powiew " chwilo trwaj", to oznacza, że to koniec świata? a może to początek. może to wreszcie ten oczekiwany moment, kiedy twoje życie znowu zaczyna być normalne i takie jak być powinno zawsze? ciężko wyczuć, ale może to właśnie wreszcie powrót do normalności. może będziesz wreszcie mogła być sobą, przynajmniej przez część swojego czasu. może poza pracą zaczniesz też wreszcie żyć swoimi marzeniami...może wreszcie...co prawda ślimak znów był przez dobę bezdomny, bo się wymeldował z jednego miejsca a jeszcze nie zameldował w drugim, ale odnosisz wreszcie wrażenie, że w tej układance wszystkie części powoli zaczynają trafiać w swoje miejsce i wreszcie pasować jedna do drugiej...tak, puzzle, masz jedne, resztę musisz jeszcze przewieźć. ale to już chyba to....tylko pamiętaj, nie daj się więcej wrobić w miłość, to zbyt wiele kosztuje emocjonalnie....jest tylko On i tak już zostanie na zawsze....

piątek, 3 lutego 2012

mroczny pasażer.....

dexter ma takiego. tylko pasażer dextera ma potrzebę mordu....ale czy każdy z nas przypadkiem też nie ma takiego pasażera w swoim ja? takiego, który pragnie zrobić to, czego nie wypada. takiego, który by chciał, który kocha, nienawidzi i który się boi? chyba tak. tylko my swoich pasażerów trzymamy w ciszy i tajemnicy i rzadko pozwalamy im obejrzeć świat. bo jeżeli świat się o nich dowie, to i nasze życie zmieni się z dnia na dzień w coś, co nie pozwoli nam istnieć dalej. to pasażer zacznie rządzić nami i świat przestanie nas postrzegać takimi, jakimi na codzień jesteśmy....tylko czy mamy tylko jednego pasażera? przecież jednego dnia zaczyna panować nad nami strach i przerażenie. to jest inne ja nasze. ale panujemy nad nim. innego dnia żądza mordu jest prawie nie do odparcia....ale znów udaje nam się przekonać pasażera, żeby siedział cicho. i tylko gdzieś w snach i myślach dokonujemy czynów okrutnych, mordujemy bądź unicestwiamy samych siebie.....a trzymając zbyt długo pasażera w ukryciu i nie pozwalając mu odetchnąć sprawiamy, że powoli umieramy i pozornie nadal będąc sobą zmieniamy się w kogoś innego, kim pasażer rządzi niepostrzeżenie....nasze ja zanika, choć wydaje się istnieć dalej......

środa, 1 lutego 2012

list kota do chłopa.....

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.