czwartek, 31 marca 2011

zmysły estetyczne

twoja dusza artystyczna i zmysł estetyczny krzyczy ostatnio wniebogłosy i wierzga z rozpaczą....bo? bo wszędzie widać jakieś koszmarki. jak chcesz kupić torbę, z wierzchu prezentuje się świetnie i kolorystycznie i formatowo. zachęcona otwierasz i....zawartość kolorystyczna wnętrza rzuca cię o przeciwległą ścianę....oczojebny róż dla dziewczynki z drugiej klasy....

chodzisz po ulicach znanej stolycy i widzisz osoby o twoich gabarytach (niemałych) i mające na sobie spodenki biodrówki i koszulkę do pępka...obszar między tymi dwoma kawałkami ubrania wypełniony jest wylewającym się czymś....fuj....to ma zachęcać? do czego?

no i na deser...dziś przejeżdżałaś obok stadionu narodowego. ostatnio pan z. z antyradia wypowiadał się na temat elewacji, która zaczyna stadion pokrywać....no masakra, upierdolony jak garnek, biały z czerwonym w postaci jakiegoś czegoś na wierzchu....paskudztwo i brak gustu. barwy narodowe nie muszą bić po oczach, wystarczą flagi i ten kolos niech sobie zostanie może bez elewacji....

niedziela, 27 marca 2011

bardzo mało

Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie tylko fotografia,
to - to jest bardzo mało.....

sobota, 26 marca 2011

kiedyś przyjdzie rok, kiedy przestanę płakać, ale to jeszcze nie ten rok

Would you know my name if I saw you in Heaven?
Will it be the same if I saw you in Heaven?
I must be strong and carry on,
'Cause I know I don't belong here in Heaven.

Would you hold my hand if I saw you in Heaven?
Would you help me stand if I saw you in Heaven?
I'll find my way through night and day,
'Cause I know I just can't stay here in Heaven.

Time can bring you down; time can bend your knees.
Time can break your heart, have you begging please, begging please.

Beyond the door there's peace I'm sure,
And I know there'll be no more tears in Heaven.

Would you know my name if I saw you in Heaven?
Would it be the same if I saw you in Heaven?
I must be strong and carry on,
'Cause I know I don't belong here in Heaven.
'cause I know I don't belong, here in Heaven.



środa, 23 marca 2011

lekcja angielskiego 2. writing

parę nowych kwiatków moich robaczków....
oszczędzę "czytaczy" i wersja angielska zostaje pominięta :P
temat: eutanazja - za i przeciw
"argumentem przemawiającym za eutanazją jest możliwość transplantacji organów"
- hmmmm....z góry serdecznie dziękuję za organy kogoś, kto nadawał się już tylko do wykonania na nim zabiegu eutanazji, z całym szacunkiem dla niego

"eutanazja jest uzasadniona w przypadku śmierci mózgowej"
 - to nadal eutanazja? chodzi mi po głowie ten nieboszczyk i jego bandaż

temat: dawca narządów - moralny obowiązek każdego
"należy w ciągu całego życia dbać o siebie i swoje organy (jak wątroba, nerki, płuca), żeby były po śmierci dobre do przeszczepu"
- ciekawe dlaczego od razu mam chęć zapalić i urżnąć się w zimnego trupa....

"decyzja o zostaniu dawcą organów jest tym trudniejsza, gdy chodzi o nasze życie. czy zdecydujemy się poświęcić życie, żeby być dawcą?"
- a tu mi zajechało ruską mafią i handlem organami....

that's all folks

wtorek, 22 marca 2011

wiosenne porządki

w antyradiu kazali zrobić wiosenne porządki....ale na szczęście nie mają na myśli mycia okien (jeszcze przez nie widać), odkurzania kątów (i tak kot linieje, to syzyfowa robota), czy sprzątania biurka (to już w ogóle nie ma szans, należało by po prostu zgarnąć do torby, ale tam na pewno są jakieś skarby, których nie chcesz się pozbyć).  oni mają na myśli porządki emocjonalno-myślowo-przyjacielsko-takie tam....
no to robimy. od końca jadąc, bo to najłatwiejszy fragment: przyjacielsko jest bardzo dobrze...no co, niektóre rzeczy ci się udały. masz kilku przyjaciół, których bardzo cenisz...jakby tak w ramach porządków przejechać się po cyferkach, to ....coś koło 9. liczba może nie imponująca, ale to tacy, na których w 100% możesz liczyć i zawsze mogłaś. więc tu w ramach porządków możemy ticknąć "super"
jedziemy dalej: praca - tu już jest bardziej skomplikowane...ale, robisz coś, co sprawia ci przyjemność...no dobrze, lubisz uczyć, nie znosisz tych wszystkich teoretycznych pierdół, protokołów i innych takich...ale uczyć lubisz...czasem studenci dają ci wkurwa i doprowadzają do szewskiej pasji, ale ...generalnie, powiedzmy, że "ok"
dalej: posiadana pasja - posiadasz! pasja to mało powiedziane, pierdolec jest raczej bardziej odpowiednim określeniem, jak to madzia określiła? zboczeniec muzyczny? no, racja. czyli tu jest świetnie....biorąc jednak pod uwagę, że posiadanie pasji to nie wszystko, trzeba jeszcze być w tym dobrym, sprawa się komplikuje... ale uczysz się i ponoć coraz więcej umiesz...więc znowu możemy powiedzieć "ok" w kierunku "super"
no i skończyły się dobre oceny....myślowo: jesteś zerem...dosłownie, bo takie są twoje myśli, czyli tu zaliczasz  zero punktów, zaznaczamy "masakra"
w emocjach należałoby zaznaczyć "schizofrenia"...jednego dnia jesteś pełna chęci i zapału, kolejnego masz depresję...więc tu pozostajesz jak zwykle w niewiedzy co zaznaczyć by należało....jakieś propozycje?
a w ogóle piter zgrał ci płytę z pasji sprzed 2 lat i ją przesłuchałaś....nie jest tak źle z tym twoim śpiewaniem, możesz TROCHĘ w siebie uwierzyć...piotruś, jak czytasz, to kocham cię i mam w nosie, co twoja dziewczyna-narzeczona na to....:)))) chociaż to by mogło pod pedofilię podpaść :))))))
ok, porządki zrobione, enough  of that shit

środa, 16 marca 2011

herr freud, hilfe mir....

idziesz ulicą centrum miasta, znajdują się tam inne budynki, niż w rzeczywistości, jeden z nich jest w remoncie...i nagle bez ostrzeżenia zaczynają go burzyć. oczywiście spada na ciebie....z pomocą przyjaciela wydostajesz się stamtąd i....budzisz się.....zbierasz się, bo już się spieszysz do pracy.....niestety, po drodze błądzisz i nie możesz trafić. w końcu znajdujesz się na starym mieście (co to miejsce ma wspólnego z twoją pracą!?) i per pedes wędrujesz przez pół miasta, żeby znaleźć jakiś przystanek, z którego odjeżdża coś, czym uda ci się dojechać do pracy. znajdujesz przystanek. stwierdzasz, że zaczekasz na tramwaj, żeby dojechać do metra, bo tak będzie szybciej i wygodniej...przecież dziś już tyle kilometrów zrobiłaś....czekasz na ten nieszczęsny tramwaj i widzisz, jak ścigające się ciężarówki powodują wypadek i tratują twój tramwaj....
idziesz więc pieszo do metra, wsiadasz i znajdujesz się w tramwaju jadąc do psychiatry, który każe ci rozwiązać "anonimowy" test psychologiczny, pod którym musisz się podpisać....
czy to już rzeczywistość, czy jeszcze matrix? do interpretacji nawet psycholog niepotrzebny, piękna przenośnia ostatnich wydarzeń

poniedziałek, 14 marca 2011

negatyw

"zawsze" było kurewsko krótkie...okazało się, że jednak nie może być ci dobrze. zawsze coś się dzieje takiego, że nie potrafisz sobie poradzić.
świat ma cię w dupie. też powinnaś go tam mieć, ale jakoś nie potrafisz. ciągle byś chciała....a tak naprawdę nie masz mocy.
i kto, w mordę liczył tego pita?! składek nie płacili?????????????????

czwartek, 10 marca 2011

red-letter day

czym jest red letter day? to dzień ważny, specjalny. dziś jest taki dzień. jak się obudziłam, poczułam, że to właśnie dziś nastąpi coś ważnego. to dziś wiem, że przynajmniej jedno z marzeń, to, które jest ode mnie zależne, spełni się. dziś mam siłę i moc, żeby doprowadzić to marzenie to stanu pełnej realizacji. z pewnością potrwa to rok, ale zrealizuję je. dziś mam siłę....i ta siła i chęć zostanie mi na zawsze

wtorek, 8 marca 2011

lekcja angielskiego, 1

pora zacząć to spisywać....
scenka 1:
-to powiedz mi, kamil, w jakiego typu zdaniach używamy słówka "yet"...
-na końcu.....:]

lekcja traktowała o sposobach używania "yet" "just" i "already" w zdaniach w czasie present perfect

scenka 2:
- ty, powiedz mi, jak się pisze psychiatric....
- pe-es-y-ce-ha...
-samo "ha", czy "ch"?

i jak tu ich nie kochać.....

poniedziałek, 7 marca 2011

w krainie oz

chcę być kimś innym....czy, żeby to osiągnąć, trzeba zmienić wszystko? czy wystarczy zmienić się w środku, w sobie? dlaczego ta potrzeba jest taka silna. chciałabym trzy razy stuknąć obcasami i znaleźć się w innym świecie. w takim świecie, w którym jestem inna, zdolna, szczupła, piękna, szczęśliwa. w którym moje marzenia łaskawie się spełniają. w którym nie mogę ciągle czegoś pragnąć, a to, albo się nie spełnia, albo spełnia się w jakiś pokrętny sposób. w świecie, w którym we właściwym momencie swojego życia podejmuję właściwe decyzję, a nie działam bezpieczniejszą drogą a potem spędzam resztę życia na żałowaniu tego, co być mogło a nie jest ii nigdy nie będzie....a teraz muszę się pogodzić z tym, czego nie będzie a nie potrafię przestać śnić....a może zakopać się w sztucznym świecie choroby psychicznej... i tamten świat mógłby stać się realnym.....

niedziela, 6 marca 2011

ślimak bezdomny

kiedy jest ci źle i smutno, masz straszną chęć zrobić coś głupiego. ale nawet tego nie potrafisz zrobić.
nie masz swojego miejsca na ziemi, nie masz nawet miejsca, żeby móc siąść i spędzić dzień tak, jak chcesz, żeby jeśli masz na to chęć, przepłakać cały dzień, żeby spędzić dzień na spaniu...wszystko jedno, ale nie ma dla ciebie miejsca. to też powinno ci coś przekazać....
jesteś zerem i z niczym sobie nie potrafisz poradzić. nawet, jeśli bardzo chcesz i się starasz, to i tak ci nie wychodzi. po co chcesz? po co się starasz? nie warto, to przecież ty. twoje życie ciągle jest pod górę i liczyć na to, że cokolwiek w nim będzie takie, jak być powinno jest naiwnością graniczącą z głupotą. a właściwie tę granicę już dawno przekroczyłaś

sobota, 5 marca 2011

must be failure

jakim prawem gówniarz pajacuje za sceną i wyśmiewa się z kogoś, kto miał tyle odwagi, żeby zrealizować swoje marzenie?! jakim prawem "diva" o wyglądzie dziwki z pudelkiem na rękach wyśmiewa czyjś styl, sama wyglądając jak dziwadło?! nieważne, że ktoś, kto jest kiepski zdecydował się wystąpić. zdecydował się i jak każdemu należy mu się szacunek. nie macie prawa! szara eminencja wygląda na przymuszoną do jurorowania w kolejnym durnym konkursie....dyrygent wznosi znudzone oczy do nieba....
okropność. może by tak zmienić kierunek programów nadawanych przez telewizje....nigdy więcej. a tak liczyłam na to, że wreszcie zobaczę coś świeżego, innego, odkrywczego...rozczarowałam się...mocno

piątek, 4 marca 2011

wpuścić małpę, niech zagryzie świnię

ciągle się z czymś zmagasz. chyba głównie z samą sobą. z tym, co cię gryzie, z tym, co twoja wyobraźnia ci podsuwa....z niemożnością spełnienia własnych marzeń...ze swoimi słabościami i nienawiścią do samej siebie...
żyje w tobie różowe zwierzątko, które zmusza cię do robienia czegoś, czego robić nie chcesz. a gdyby tak wpuścić drugie zwierzątko, które też może zrobić ci krzywdę....ale wpuścić je na krótko, tylko po to, żeby zagryzło świnkę, a potem oba zwierzątka poszły won...w ten sposób sama możesz sobie coś udowodnić. może dzięki temu twoje życie będzie inne, lepsze....
te dwa zwierzątka rozwiązałyby tylko jeden problem. do rozwiązania innych potrzebne inne zwierzątka. coś musi wygnać z ciebie zielonego smoka....tak go nazywaliście...bo już sądziłaś, że przestał cię ruszać widok ciężarnych, widok kobiet z dziećmi, informacje o tym, że znów ktoś będzie miał szansę zostać rodzicem. tak myślałaś...myliłaś się....znów ostatnio poczułaś znajome ukłucie.....cholera!

czwartek, 3 marca 2011

wspomnij mnie....

ciągle ktoś odchodzi...dziś pani irena...niedawno pan krzysztof, jeszcze wcześniej pani gabrysia...jeszcze wcześniej...wiele kolejnych osób...jeszcze wcześniej najdroższa mi osoba....smutno
podobno człowiek żyje tak długo, jak o nim pamiętamy. pamiętajmy o jak największej ilości osób. niech żyją w naszych sercach. wtedy możemy mieć nadzieję, że i my nie będziemy zapomniani. bo jeśli tam dalej nie ma już nic, to jedyna forma, w jakiej możemy żyć...