sobota, 28 września 2013

dwa wymiary samotności

miałaś już nie pisać. nie widzisz sensu i celu tego. przeraża cię, że twoje demony nadal funkcjonują, a przecież to miejsce miało pomóc ci się ich pozbyć.
ale zdarzyło się coś, co sprowokowało cię jednak do otwarcia tego miejsca ...
od śmierci męża prześladowała cię myśl, że skoro architekt zdecydował, że macie być samotni i bezdzietni, to twoje życie skończy się tak, że kiedyś trupi smrodek naprowadzi świat na twoje rozkładające się zwłoki.
a teraz spojrzałaś na to z innej perspektywy. w ciągu ośmiu tygodniu miałaś do czynienia z dwiema śmierciami. twój mąż już nie jest sam. od kilku dni ma ze sobą już obydwoje rodziców. ale ta druga śmierć skłania do refleksji. facet, który w życiu miał rodzinę, żonę, dwóch synów i....został znaleziony tak naprawdę przez obcą osobę i nigdy się nie dowiesz, kiedy faktycznie zmarł. żona mu zmarła o tygodniu temu, jeden z synów 5 lat temu, a drugi syn - nie było go. znalazłaś go ty i koleżanka, bo bałaś się sama wejść do mieszkania....
samotność ma różne wymiary. ten jest straszniejszy, gdy mając rodzinę nie tylko umierasz samotnie, bo każdy tak umiera, ale nie ma nikogo z rodziny, kto cię znajdzie. obca osoba wchodzi do mieszkania i znajduje cię po kilku dniach po śmierci. i tylko kot płacze......

środa, 6 marca 2013

potrzeby wyższe......

i tak walczysz cały dzień z myślami, czy w ogóle pisać to, co chodzi ci po głowie. a może to coś zapeszy.....

w roku '89 wielka radość zapanowała w środowisku himalaistów: polacy zdobyli najwyższy szczyt himalajów. wśród nich dwóch "dziadków" himalaizmu chrobak i heinrich a także falco dąsal, świetny obserwator i opowiadacz. jego opis wspinaczek nie ma sobie równych, jest jak pełna życia fabuła a nie nudny dokument. niestety, w drodze powrotnej do bazy nastąpiło załamanie pogody i chłopaki szli na jednej poręczówce, która nie wytrzymała. pięciu z nich zginęło.....

dziś cały dzień czekasz na informacje, co z berbeką i jego partnerem. i z każdą godziną coraz mniej nadziei, że wrócą. wczoraj wspaniały sukces - mistrzowie wejść zimowych zdobyli zimą kolejny szczyt - broad peak. a teraz ten sukces przyćmiewa oczekiwanie na wiadomości, czy wszyscy zejdą w końcu do bazy. szanse coraz bardziej maleją....

co prowadzi do zastanawiania się nad tym, jak bardzo wielkie muszą być marzenia, żeby być gotowym za nie umierać. tak wielkie niebezpieczeństwo, na które narażają się wspinacze chodząc w góry tylko dlatego, że "istnieją", a wiedzą przecież, że jeden niewłaściwy krok może spowodować, że będzie to ich krok ostatni zakończony krótkim, bądź długim lotem i.....zakończeniem największej podróży. ale robią to, bo nie potrafią bez tego żyć, po prostu realizują siebie i swoje marzenia. człowiek to jednak dziwna istota, to ktoś, dla kogo istnieją nie tylko potrzeby pierwotne, musi nie tylko jeść, sikać i spać. bez prób realizacji marzeń umiera wewnętrznie. i tak naprawdę zaczyna wegetację. ale jak daleko warto się posunąć w realizacji potrzeb wyższych.......

masz nadzieję, że jednak zdołają wrócić.....


wtorek, 15 stycznia 2013

pokolenie adhd

jesteśmy niespokojni. ciągle gdzieś biegniemy, nie potrafimy usiedzieć w jednym miejscu i ciągle poszukujemy. jak małe dziecko, które nudzą te same zabawki. gonimy za kimś, za czymś i właściwie, jak uda nam się przystanąć w miejscu, to po zastanowieniu stwierdzamy, że nie bardzo wiemy, gdzie i po jaką cholerę się spieszyliśmy.
zaczynamy związki, trwa wielka miłość, rodzą się dzieci i w którymś momencie stwierdzamy, że już nam się nie podoba. nie potrafimy na dłuższą metę wytrzymać długo w tych samych warunkach. akurat ostatnio obserwujesz rozpad kilku znajomych małżeństw. powodem nie jest tzw. dupa na boku, ale po prostu potrzeba wyrwania się ze znajomych warunków i poszukania nowych.
zaczynamy pracę i po jakimś czasie już nie sprawia ona radości, szukamy czegoś innego, może lepszego. ale przede wszystkim nie tego, co już mamy.
to, jak z dziećmi, które mają adhd, nie potrafią długo usiedzieć w jednym miejscu, nie potrafią milczeć. jesteśmy pokoleniem, które w całości jest nadpobudliwe. nie tylko ruchowo, chyba przede wszystkim psychicznie.......

sobota, 12 stycznia 2013

nierzeczywistość

czasem człowiek jest samotny. samotny nie dlatego, że siedzi sam. ale samotny, bo nie ma z kim porozmawiać. kiedyś było inaczej. kiedyś był ktoś, z kim mogłaś porozmawiać o wszystkim i o niczym, razem śmiać się i płakać. komu mogłaś powierzyć swoje troski i nawet jeśli nie pomógł ci, to wysłuchał. teraz masz takie wrażenie, że nie ma nikogo, komu mogłabyś to powiedzieć. nie będąc samej, brakuje ci tej osoby do rozmowy. wśród wielu przyjaciół, jednego nie chcesz martwić, drugi nie ma czasu, trzeci nie zrozumie, czwarty doesn't give a shit....piąty....i tak znów zostajesz sama....
przed końcem roku, w ramach końca świata zniszczyłaś wszystkie listy, które do Niego pisałaś. obawiałaś się, że gdy coś się stanie, one wpadną w inne ręce. a tego nie chciałaś. to wasze listy. jednak teraz znów wróciłaś do pisania. możesz w ten sposób udawać, że On gdzieś jest, że kiedyś to przeczyta. może pojechał znów na rajd, lub wyścig...ale jest, nie odszedł na zawsze. że wróci i znów pogadacie i te wszystkie problemy przestaną być istotne.......nierzeczywiste, naiwne? ale ułatwiające życie

niedziela, 6 stycznia 2013

follow the white rabbit

świat bajkowy kolorowy jest przyjemny. tam rzeczy zawsze mają dobre zakończenie. tam wiadomo, że dobrzy zwyciężają a źli przegrywają.
a czym ten biały królik jet w naszym prawdziwym życiu? może naszymi marzeniami, może potrzebami a może po prostu naszym przeznaczeniem. czy rzeczywiście powinniśmy za nim podążać? może jednak tak, bo jeśli nie jesteśmy jeszcze skostniali i niechętni, to powinniśmy wstać i ruszyć za nim. może zaprowadzi nas do świata tajemnic. może dzięki odwadze ruszenia za nim, poznamy to, co dobre. zobaczymy jak nasze potrzeby i marzenia mają szansę na urzeczywistnienie. i będziemy szczęśliwi. i będziemy się czuć tak za każdym razem, gdy wyrwiemy się z realnego świata, z obłudy i rzeczywistości. kiedy pobiegniemy za królikiem, nasza odwaga zostanie wynagrodzona i przeżyjemy przygodę.....

tak więc alicjo, w drogę.....