poniedziałek, 11 kwietnia 2011

równi i równiejsi

wczorajszy cyrk związany z obchodami narodowej rocznicy znów spowodował, że zaczęłaś się zastanawiać nad pewnymi sprawami. patrząc przez okno widziałaś koło godziny 13tej przejeżdżające autokary z obstawą żandarmerii z wielkiej fety na powązkach. włączając telewizor miałaś szansę obejrzeć i posłuchać różnych ludzi, wypowiadających się na tematy związane z katastrofą. pomijając, jakie masz zdanie na temat tych, którzy zginęli, czy ich lubiłaś, czy nie, jest ci szkoda istnień ludzkich i tych, którzy zostali. ale to, co się dzieje, nie działo się kiedy rozbił się samolot w lesie kabackim. nie działo się też wtedy, gdy zawaliła się hala "gołębiarzy", ani gdy giną górnicy. czy bycie "wierchuszką" oznacza, że ktoś jest lepszy od innych i zasługuje na większy szacunek i pamięć?
i druga sytuacja. też z ostatnich dni. koleżanka wysłała maila informującego o koncercie do znajomych. i nagle odezwał się jeden z tych znajomych, jakaś sława w świecie muzycznym (ale nie wszystkim znany, raczej w samym świecie muzycznym) i rozwarł japiszona, jak to tak można, on sobie nie życzy i takie tam. i znowu: w czym jest on większy od jakiegokolwiek innego człowieka? co go upoważnia do awantur? dlaczego ktoś, kto jest popularny, ma od razu poczucie, że jest kimś więcej? jest w ten sposób zdecydowanie kimś mniej....prawie jak w "alicji"...

Brak komentarzy: