sobota, 23 kwietnia 2011

list do A.

ostatnie 3 lata spędziłam broniąc się rękami i nogami przed rowerem. krzycząc i wierzgając uważałam, że nigdy never again. bo to było coś tylko nasze. to razem odkrywaliśmy jazdę zimową. razem zajeździliśmy na śmierć nasze górale. więc tym łatwiej było wrzeszczeć, skoro poprzedni rower skończył na cmentarzysku słoni....
ale, nie zapominając o Tobie, pora unormować własną psychikę. i pierwszym krokiem było zażyczenie sobie na prezent urodzinowy właśnie roweru. życzenie zostało zrealizowane....
i mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumny tak, jak zawsze byłeś. i że jechałeś dziś ze mną całą drogę czując ten wiatr i przyjemność płynącą z wolności, jaką daje rower....
może to jeszcze nie norma psychiczna, ale z pewnością krok w dobrą stronę.
całuję
Twoja stęskniona żona

Brak komentarzy: