niedziela, 11 lipca 2010

cisza

siedzisz na werandzie domku znajomych nad jeziorem....minęła właśnie północ  a ty wyszłaś z wody po szóstej dziś kąpieli...a może to pierwsza kąpiel dnia następnego...nie wiesz, ale tak naprawdę to nieistotne, nieważne, nie ma najmniejszego znaczenia w chwili obecnej. siedzisz sobie po prostu na ławeczce, wpatrujesz się w żaglówę przycumowaną do brzegu 10 metrów od ciebie, patrzysz w gwiazdy wypatrując gwiazdozbiorów, widzisz kasjopeję, wielki wóz, za cholerę nie możesz znaleźć oriona...ale znowu nie ma to dla ciebie najmniejszego znaczenia....wokół ciebie cisza, tylko uperdliwe owady latają blisko głowy...
kojarzy ci się to wszystko z  czasami, kiedy byłaś kim innym, kiedy poznałaś Jego, razem spędzaliście noce na obozach, wychodziliście patrzeć na gwiazdy i kąpać się razem w "świetle księżyca" ("to można się kąpać w świetle księżyca?" zapytał worf, ale to zrozumieją tylko ci, którzy oglądali star treka)...
i tylko ta cisza...taka spokojna, dająca ci wreszcie ukojenie. niewiele rzeczy ci to daje, niewiele rzeczy powoduje, że przestajesz w duszy płakać....bo tak naprawdę na zewnątrz pokazujesz światu uśmiech, a w środku krzyczysz z bólu i rozpaczy...a teraz po prostu jesteś obok świata...

Brak komentarzy: