sobota, 24 grudnia 2011

duchu świąt - przyjdź

- nie mogę ci pomóc, bo muszę upiec jeszcze jedno ciasto....
- nie przeszkadzaj, sprzątam.....
- gdzie się pani pcha? ja tu stałam....a te karpie to w ogóle do niczego! z kierownikiem poproszę, bo szajs próbujecie nam wcisnąć!!!!!..........i tak dalej i tak dalej.......

tak wygląda większość rozmów przedświątecznych. potem urąbani zasiadamy przy stole i składamy sobie sztuczne dziwne życzenia, zdrowia, pieniędzy, zdanych egzaminów, awansu w pracy.......a gdzieś w tym wszystkim zniknął ten prawdziwy duch świąt....choinka musi być ubrana jak najbogaciej albo jak najgustowniej, bo w tym roku modne jest ubieranie jej w jednym kolorze, albo w same łańcuchy, a przecież przyjdzie rodzina, bo trzeba zrobić obiad świąteczny i trzeba pokazać, jak dobrze nam się powodzi...kolejne upieczone mięsa i ciasta zalegają w lodówce przez następne dwa tygodnie i zmuszają nas do dojadania rzeczy, które tak naprawdę nie są tym, co lubią tygryski, ale to przecież typowe potrawy świąteczne i nie może ich zabraknąć na wigilijnym stole.....12 potraw w dzisiejszych czasach rozrosło się w pokaźne 30 najmarniej, a ilość każdej potrawy, którą pochłaniamy przeraża...naprawdę jesteśmy w stanie to w siebie zmieścić?!

ebenezer scrooge miał z okazji wigilii niespodziewanych gości. może i każdemu z nas by się przydały takie odwiedziny. gdzieś po drodze zagubiliśmy prawdziwego ducha świąt bożego narodzenia. czy wiemy, jaki jest sens tych świąt? czy wiemy, co upamiętniają i czym dla nas być powinny? chyba już zapomnieliśmy. w pogoni za tradycjami nie pamiętamy, czym jest prawdziwe życie i prawdziwa rodzina i miłość. za kilka miesięcy kolejne święta upamiętniające ukrzyżowanie tego, którego narodziny jutro mamy świętować....i tak wygląda też nasza pamięć, ukrzyżowana i złożona na ołtarzu współczesności

wesołych świąt

Brak komentarzy: