sobota, 17 grudnia 2011

...bo źródło wciąż bije.....

wpadłaś do rodziców objeść ich trochę by samej nie gotować (no co? niektórzy mają lewe ręce w niektórych dziedzinach) i po raz pierwszy w radiu, którego słuchają, coś zwróciło twoją uwagę. ponoć została wydana nowa książka na temat kaczmarskiego i w związku z tym posłuchać można było jego utworów. przypomniało ci to, jak bardzo ci się podobają mądre teksty, które o czymś mówią w piosenkach. przecież piosenka to "przekazanie treści za pomocą melodii" (cytat z twojego boga muzyki).....
ale jednocześnie naszła cię pewna refleksja. czy byłabyś w stanie dla swojej pasji rozstać się z życiem? czy można kochać robienie czegoś aż tak bardzo, żeby przy perspektywie niemożności robienia tego nie potrafić żyć? kaczmarski wiedząc, że po operacji nie mógłby śpiewać, zrezygnował z niej. w konsekwencji zrezygnował z życia, bo operacja miała mu uratować życie.....przynajmniej takie kiedyś były informacje. ty zdecydowałaś się na operację ratującą życie, choć zapłaciłaś za nią ogromną cenę. czyli wybrałaś życie. czy przez to jesteś gorsza. zrezygnowałaś dla życia z czegoś o czym bardzo marzyłaś. rozstałaś się z tym marzeniem i uruchomiłaś doskonałe mechanizmy obronne.....czy tak samo gotowa byłabyś zrezygnować z pasji po to, żeby żyć? czy z życia, żeby móc jeszcze przez chwilę uprawiać pasję? znając cię, wybrałabyś życie.....
i bardziej metafizycznie...czy gotowa byłabyś dla osoby, którą kochasz iść na układ z bogiem, w którym umierasz za kogoś? tego nie wiesz....i nigdy się nie dowiesz, bo nie zamierzasz już nigdy pokochać, bo miłość zbyt wiele kosztuje, a ten, który cię kochał, poszedł właśnie na taki układ. i dzięki niemu żyjesz....

Brak komentarzy: