środa, 29 grudnia 2010

optymistyczna końcówka roku - wiwat odwaga

dla porządku i żeby było jasne: to piszę ja, a nie to paskudne przemądrzałe moje drugie ja...niektórzy nawet znają jej imię. ale łatwiej nam żyć razem niż mnie samej.
tym razem jednak mogę ja. i ja wyjątkowo optymistycznie. wczoraj mi się udało przezwyciężyć samą siebie i zadać trudne pytanie, odpowiedzi na które obawiałam się, żeby nie zakopać się w dół do australii. ale okazało się, że odpowiedź była taka, jaka miałam nadzieję, że będzie, chociaż nie śmiałam o niej marzyć.
i teraz wiem już, że mogę....potrafię. i że wiele z tego zależy ode mnie. że czasem warto zapytać,  żeby wiedzieć. bo nasze lęki i to, co nas gryzie, może okazać się mocno wyimaginowane. i to muszę zapisać, żeby od czasu do czasu sobie przeczytać i pamiętać....
aaa....macie jeszcze słoneczniki NIE van gogha :) no co? powoli ćwiczę to się i mogę pochwalić

1 komentarz:

Spatz pisze...

i tak trzymaj!!!

Sloneczniki BAJKA!!