wtorek, 30 października 2012

nie to nie...

...łaski bzzzz.....
czy to jest to samo, co "poddaję się". chyba nie. bo poddanie się jest jakimś tam załamaniem się. a "nie to nie" jest ograniczeniem sobie bólu i rozczarowań. już w tak wielu rzeczach to zrobiłaś i sprawdziło się. kiedy stwierdziłaś, że "nie to nie", obudziły się w tobie mechanizmy obronne i spowodowały, że nie cierpisz tak bardzo. czasem jakieś wydarzenie przypomina to, czego pragnęłaś, a co nie ma szans się zdarzyć i wywołuje łzy, żal i rozczarowanie, ale w większości przypadków to działa. w tym przypadku też zadziała. jak stwierdzisz, że nie i nie chcesz już więcej czekać, marzyć i liczyć na coś, a potem tylko się rozczarowywać. pewnie czasem też zaboli ale nie za każdym razem.
to w sumie niczyja wina, że nie dostajesz od losu tego, co pragniesz a to, co nie sprawia ci takiej radości. co gorsza, często dostajesz to, co przypomina ci o jednej z większych porażek życia.......trudno się mówi - shit happens.....ale może to zadziała. przecież w innych sprawach działało....może i teraz tak będzie

Brak komentarzy: