poniedziałek, 8 października 2012

karmo - ty suko

podobno karma zawsze za wszystko zapłaci....to jednak naprawdę chyba masz coś z hitlera, albo to jednak jest wielki bullshit...
miało być optymistycznie....ale....miało...to było wczoraj. to był dzień, kiedy pełna byłaś euforii, że jednak sobie ze wszystkim poradzisz, że możesz zrobić wszystko. przecież przebiegnięcie 10 km przy twojej wadze to cud natury. a jeszcze zmieściłaś się w przewidywanym czasie, nawet z niezłym zapasem.....ale ta cała euforia wyparowała....nawet nie wiadomo kiedy i gdzie. gdzie? pewnie poszła gdzieś w jesień w tę pogodę powodującą ból głowy i w zimno, ciemno i wiatr....a kiedy? tak powoli już wczoraj chyba. bo znów masz wrażenie, że jesteś nieudacznikiem, któremu w życiu nie ma prawa nic się udać. a jeśli chwilowo wydaje ci się, że jest dobrze, to tylko dlatego, że przez moment przestajesz walczyć. a tak. o wszystko musisz się bić, wydzierać życiu pazurami i zębami. nic nie przychodzi do ciebie. i nic nie jest takie, jak byś chciała. twoje pasje nie pokrywają się z umiejętnościami, co powoduje wieczne rozczarowania. twoje ambicje również nie mogą pozwolić, aby umiejętności do nich doskoczyły. pewnie najłatwiej byłoby zrezygnować ze wszystkiego i wtedy mieć w nosie. ale tak też nie potrafisz. sucks.......

Brak komentarzy: