sobota, 2 października 2010

nowe nowe - lepsze?

"a może chcesz w ten weekend iść z nami do kościoła środowisk twórczych?"

eeeeeeeeeeeee....nie
jak to jest, jak byłaś mała, to chodzenie do kościoła było rzeczą naturalną. wiadomo, przychodziła niedziela, to normą było, że się szło, słuchało albo i nie i wracało do domu. był to naturalny element tygodnia. podobnie jak i lekcje religii, które odbywały się w salce katechetycznej w kościele.
a potem przyszły czasy wolności dla kościoła, religia zamieszkała w szkole, księdza zyskali władzę i przekonanie, że są najważniejsi w życiu ludzi i mają prawo, a wręcz obowiązek wpływać na nasze myślenie....i w tym momencie zakończyła się twoja przygoda z tą instytucją. ktoś, kto nigdy nie miał rodziny, nie ma prawa się na ten temat wypowiadać, nie ma prawa rządzić twoim życiem. może prezentować ci pismo święte, ale nie ma prawa zmuszać cię do jego interpretacji takiej, jaką widzą oni. może za dużo kościoła pojawiło się w życiu ludzkim a za mało Boga. może dlatego całe pokolenie obecnych 20-30 latków podchodzi do tej instytucji bardzo sceptycznie. może dlatego kościół oglądasz z bliska tylko wtedy, kiedy masz tam koncert. i magia tego miejsca już nie istnieje. a były czasy, kiedy tylko tam człowiek cierpiący mógł się schronić i szukać pocieszenia.....szkoda.....

1 komentarz:

uninvited pisze...

Można odłożyć na bok księży i instytucje, trzeba tylko chcieć, nie można się zamykać. Bóg czeka wszędzie.