środa, 24 marca 2010

taka sobie bajeczka?

była sobie kiedyś mała dziewczynka...jak wszystkie małe dziewczynki lubiła bajki...uwielbiała te o królewnach i rycerzach na białym koniu i oczywiście najfajniej było słyszeć, że "żyli długo i szczęśliwie"... każdej małej dziewczynce wciska się taki kit, że świat jest piękny i tylko jeśli ona będzie dobra, to i świat jej dobrem odpłaci....
no więc ta dziewczynka, jak już sobie trochę podrosła, to zaczęła sobie marzyć o jednej jedynej rzeczy: o rodzinie....o wspaniałym mężu, który ją będzie kochał i którego ona będzie bardzo kochała, o dzieciach, które im się urodzą i i ciepłym domu rodzinnym, który stworzą, razem się zestarzeją i będą "żyli długo i szczęśliwie"....
potem dziewczynka dorosła, poznała tego jednego jedynego pierwszego i spełniło się jej wielkie marzenie...kochała go ponad wszystko a on ją i ich miłość kwitła  pomimo wszystkich przeciwności świata....
a potem wielki architekt świata sobie przypomniał, że nie można sprawiać tego, żeby bajki się spełniały....nie pozwolił na długie szczęście dziewczynki...odebrał jej możliwość urodzenia dzieci dając jej raka zamiast dzieci....a potem, widząc, że mimo to wielka miłość dziewczynki i jej ukochanego jest jeszcze silniejsza i mimo wszystko są bardzo szczęśliwi postanowił odebrać jej ukochanego.... i tak dziewczynka obudziła się z pięknego snu i spadła uderzając tyłkiem o kant rzeczywistości....dziewczynka wie, że marzenia może i się spełniają, ale zawsze trzeba za ich spełnienie zapłacić....ale przynajmniej nie opowie kolejnym dziewczynkom bajek o wielkiej miłości bo cena za nią jest ogromna.....jednak dziewczynka nie żałuje tej wielkiej miłości, te siedemnaście lat było warte więcej niż całe jej pozostałe życie i wdzięczna jest architektowi, że te miłość dostała....może jednak więc marzenia są dobre, ale nigdy więcej dziewczynka nie zamierza już pokochać, bo coś takiego jakie miała, dwa razy się nie zdarza.....a było piękne i jednak lepsze niż gdyby się miało nigdy nie zdarzyć

Brak komentarzy: